Partner merytoryczny: Eleven Sports

Męczarnie mistrzów Polski, beniaminek pogroził palcem. Sensacja była blisko

Pięć bramek padło w meczu Jagiellonia Białystok - Lechia Gdańsk. Mistrzowie Polski bardzo długo się męczyli, ale finalnie uciekli spod topora, zwyciężając 3:2. Drużyna z Podlasia w ciągu czterech minut całkowicie odwróciła wynik meczu. Goście wracają do Gdańska bez żadnej zdobyczy. Wracają za to z ogromnym niedosytem, ponieważ do 72. minuty prowadzili.

Jagiellonia Białystok cieszy się ze zdobycia bramki
Jagiellonia Białystok cieszy się ze zdobycia bramki/ KAMIL SWIRYDOWICZ / CYFRASPORT/NEWSPIX.PL/Newspix

Był to mecz drużyn, które w poprzednim sezonie zostały mistrzami swoich lig. Jagiellonia wygrała zmagania w PKO Ekstraklasie i po raz pierwszy w swojej ponad 100-letniej historii została mistrzem Polski, a Lechia okazała się najlepsza w Betclic I Lidze, dzięki czemu po roku przerwy wróciła do rywalizacji w elicie. Na początku aktualnych rozgrywek można było dostrzec lekkie turbulencje - zarówno w szeregach białostoczan (wyprzedaż kilku gwiazd i łączenie ligi z europejskimi pucharami), jak i gdańszczan (beniaminek, zwłaszcza z problemami organizacyjnymi, nigdy nie ma łatwo).

Wisła Kraków - Lechia Gdańsk. Skrót meczu. WIDEO/Polsat Sport/Polsat Sport

PKO Ekstraklasa. Dwa ciosy. Silva rozpoczął, Viunnyk odpowiedział


Gdy mistrz podejmuje beniaminka, to zazwyczaj faworyt może być tylko jeden i nie inaczej było dziś w Białymstoku. Mimo to Jagiellonia musiała pamiętać o tym, że Lechia przyjechała do stolicy Podlasia po dwóch zwycięstwach z rzędu, które poprawiły położenie podopiecznych trenera Szymona Grabowskiego w tabeli. Biało-Zieloni przystąpili do meczu ze strefy spadkowej, ale już nie z ostatniego miejsca. Zespół Adriana Siemieńca ruszył od pierwszych sekund. W pierwszej akcji Kristoffer Hansen przewrócił się w "szesnastce" gości, jednak sędzia pewnym gestem nakazał grać dalej.

30-letni Norweg nie zgadzał się z decyzją arbitra, ostentacyjnie wymachując rękoma. Szybko wziął się za wykonywanie swoich obowiązków, bo w kolejnych minutach zagrażał bramce Szymona Weiraucha. W 13. minucie "Jaga" objęła prowadzenie po trafieniu Tomasa Silvy. Łatwo na prawej stronie dał się ograć Dominik Piła, stoperzy też nie przeszkodzili mistrzom Polski i Portugalczyk strzałem w prawy róg pokonał młodego polskiego bramkarza. Weirauch, bohater poprzedniego meczu z Radomiakiem Radom, tym razem się nie popisał. 20-latek musnął piłkę, lecz nie zmienił jej kierunku i chwilę później zatrzepotała w siatce.

Lechia się nie posypała, wręcz przeciwnie - na odpowiedź nie trzeba było długo czekać. Trzy minuty po stracie gola Biało-Zieloni przeprowadzili akcję meczu. Szybka i dokładna wymiana podań zakończyła się strzałem Bogdana Viunnyka do pustej bramki. Ukrainiec nie mógł spudłować, gdańszczanie wyrównali naprawdę spektakularnie. W dalszej fazie pierwszej połowy groźniejsza była Lechia, co mogło zaskakiwać białostocką publiczność. W dalszej fazie pierwszej połowy groźniejsza była Lechia, co mogło zaskakiwać białostocką publiczność. Strzały po pierwszych 45 minutach rozkładały się mniej więcej po równo, ale ekipa znad morza miała więcej celnych i wyraźnie wyższy współczynnik xG. 

Na sam koniec zespoły stworzyły sobie po jednej dobrej szansie
. Strzał Jarosława Kubickiego, byłego piłkarza Lechii, został jednak zablokowany przez Rifeta Kapicia. Kilkanaście sekund później Camilo Mena, z kolei były piłkarz Jagiellonii, trafił piłką w stojącego w bramce Sławomira Abramowicza, który miał kilka kluczowych interwencji. Niespodziewanie to golkiper wyłaniał się na bohatera mistrzów Polski.

Jagiellonia Białystok - Lechia Gdańsk 3:2. Cztery minuty wstrząsnęły beniaminkiem

Jakość ofensywnych piłkarzy Jagiellonii co jakiś czas powodowała zagrożenie pod polem karnym Lechii, natomiast formacja defensywna beniaminka - tylko do czasu - bardzo dobrze sobie radziła, a gdy się pogubiła, to Weirauch odkupił swoje winy z pierwszej połowy (fantastyczna interwencja w 56. minucie po uderzeniu Hansena). Gdańszczanie nie zadowalali się remisem, szybkimi podaniami często niepokoili fanów gospodarzy. W 59. minucie Maksym Khlan zdobył swojego pierwszego gola na boiskach Ekstraklasy, wyprowadzając gości na sensacyjne prowadzenie 2:1.

Jaga dość szybko próbowała zamknąć Lechię w swoim polu karnym. Piłkarze beniaminka wyprowadzali jednak błyskawiczne kontry, gol na 3:1 wisiał w powietrzu, ale brakowało dokładności. Jeszcze przed ostatnim kwadransem cztery minuty wstrząsnęły Lechią. W 72. minucie Jesus Imaz wyrównał stan meczu na 2:2, a w 76. minucie bezbłędnie rzut karny (Bujar Pllana zagrał ręką) wykonał Mateusz Skrzypczak. Tym samym z 1:2, zrobiło się 3:2 dla drużyny z Białegostoku.

Było to ostatnie trafienie w tym emocjonującym spotkaniu. Jagiellonia w końcówce próbowała podwyższyć stan meczu, ale nie robiła tego za wszelką cenę. Pogubiona Lechia nie zdołała stworzyć sobie żadnej dogodnej okazji i nie odpowiedziała już za dwa zabójcze ciosy gospodarzy. Gdańszczanie wracają do domu bez punktów, lecz z... niedosytem.

Statystyki meczu

Posiadanie piłki
51%
49%
Strzały
14
10
Strzały celne
7
6
Strzały niecelne
3
2
Strzały zablokowane
4
2
Ataki
64
41
Lechia świętuje trafienie Viunnyka/FOT. MACIEJ GILEWSKI / 058sport.pl/NEWSPIX.PL/Newspix
Piłkarze Jagiellonii Białystok/Polska Press/East News/East News
Stadion Polsat Plus Arena Gdańsk/AFP
INTERIA.PL

Zobacz także

Sportowym okiem