Obie bramki dla Jagi zdobył Jesus Imaz - pierwszą z karnego, drugą po rzucie rożnym. Hiszpan tymi golami wyróżnił się na tle reszty zespołu, w którym nie było słabych punktów. Cała Jagiellonia prezentowała się dobrze, kontrolowała spotkanie z Lechem. - Cieszą mnie trzy punkty, ale nie tylko. W grze drużyny widać było dużo spokoju, zwłaszcza w rozegraniu piłki. Może nie we wszystkich fragmentach pierwszej połowy, ale druga była pod tym względem znacznie lepsza. Nie stworzyliśmy może wiele sytuacji, ale zdajemy sobie sprawę z tego, jakie mamy problemy w ofensywie. A dziś zapowiada się na kolejne poważne osłabienie, bo Arvydas prawdopodobnie wypadnie na dłużej - mówił po spotkaniu trener Mamrot. Litwin doznał urazu barku i już w 10. minucie został zmieniony. Nie miało to jednak większego wpływu na postawę drużyny z Białegostoku. - Gdy Lech kilka razy doskoczył pressingiem, potrafiliśmy się ładnie z tego uwolnić. W drugiej połowie dobrze wyprowadzaliśmy kontrataki do 20-35 metra, ale później brakowało podania lub uderzenia. Nie można być jednak pazernym, bo Lech też miał doskonałą okazję na 1-1, gdy Marian świetnie obronił - dodał trener Jagiellonii. Mamrot wyjaśnił, że jego podopieczni nie chcieli od początku zbyt odważnie atakować, bo zdawali sobie sprawę, że to Lech musi ruszyć do przodu. - Presję było czuć i wiedzieliśmy o tym, że z każdą minutą będzie ona naszym sprzymierzeńcem. Lech musiał się otworzyć, a sytuacja w tabeli powodowała, że to on musiał wygrać - ocenił trener gości. W Wielką Sobotę oba kluby zmierzą się ponownie, tym razem na Podlasiu. - Wbrew pozorom Lechowi może się grać wtedy lepiej niż dzisiaj, bo i presja będzie mniejsza. Ja jako trener dwukrotnie wygrałem z Lechem w Poznaniu, a w Białymstoku ani razu. Czeka nas trudny mecz - mówił Mamrot. Jagiellonia ma jeszcze dwie szanse na kwalifikację do europejskich pucharów. 2 maja zagra z Lechią Gdańsk w finale Pucharu Polski, a jeśli przegra, to w eliminacjach Ligi Europejskiej na pewno zagra czwarty zespół. Do czwartej Cracovii traci teraz tylko jeden punkt. - W każdym meczu musimy grać o trzy punkty, nie będzie oszczędzania się na finał. Za dużo radości swoim kibicom nie daliśmy, a teraz powoli spłacamy ten dług. Musze powiedzieć, że kibice przez cały czas zachowywali się bardzo dobrze, nie było tak dużej presji jak w innych klubach. A wiem, że to wiąże nogi, bo kiedy drużynie nie idzie, sama gra gorzej i bardziej nerwowo. Nie będzie z naszej strony odpuszczania - zapewnił trener Jagiellonii. Andrzej Grupa