Wasiljew trafił do gliwickiego klubu w sierpniu zeszłego roku. Za jego transferem stał ówczesny dyrektor klubu, a przez wiele lat sekretarz generalny PZPN, Zdzisław Kręcina. Zawodnik szybko stał się pierwszoplanowym graczem jedenastki z Górnego Śląska. W sumie zagrał w 25 ligowych spotkaniach, w których zdobył 5 bramek. Większość z nich przedniej urody, po celnych strzałach z dystansu. Razem z Kamilem Wilczkiem należał do najlepszych w drużynie. W Piaście chciano przedłużyć z Estończykiem kontrakt, ale wobec wielu ofert, nie było to możliwe. Wasiljew przeniósł się do Białegostoku, gdzie też oczywiście należy do najlepszych. Dziś zagra przeciwko wielu kolegom z Piasta. - Czy to dla mnie specjalne spotkanie? Na pewno. Raz, że gram przeciwko drużynie, w której do niedawna jeszcze występowałem, a druga rzecz, to fakt, że gramy z liderem. Mam nadzieję, że na ten mecz na naszym stadionie stawią się tłumy kibiców, żeby nas wesprzeć w marszu w górę tabeli. Już ostatni mecz z Podbeskidziem pokazał, że jest lepiej i w wychodzimy z kryzysu - mówi Interii Wasiljew. Pytamy czy pozycja Piasta w Ekstraklasie jest dla niego zaskoczeniem. - Nie jest to dla mnie wielka niespodzianka, bo latem do zespołu z Gliwic trafiło kilku doświadczonych zawodników. Myślałem, że już zimą dołączą do nas. Gdyby tak było, to była szansa, że walczylibyśmy o miejsce w pierwszej ósemce. Wtedy nic z tego jednak nie wyszło. Teraz tak i mają bardzo dobry sezon - stwierdza Wasiljew. Piłkarz dalej utrzymuje kontakt z kolegami z Piasta. - Głównie z Saszą Żivcem, ale też z innymi zawodnikami. Ja trzymam kciuki za ich powodzenie w lidze, ale akurat nie w sobotnim spotkaniu - mówi nam z uśmiechem 31-letni pomocnik Jagi. Początek meczu Jagiellonia - Piast dziś o godzinie 20.30. Michał Zichlarz