Jagiellonia ma za sobą bardzo kiepski początek roku, bo z siedmiu spotkań wygrała tylko jedno. W Poznaniu przegrała w sobotę z Lechem aż 0-3, choć po pierwszej połowie remisowała jeszcze 0-0, nie pozwalając rywalowi na stwarzanie zagrożenia. - Gadaliśmy jeszcze w przerwie, że nieźle to wygląda z naszej strony, bo poza uderzeniami z dystansu Lech niczego nie miał. No i dostaliśmy gonga w drugiej połowie, a kolejny raz nasza mentalność pokazuje, że przy 0-1 ciężko nam już podnieść głowę. Zdarzały się takie mecze w tym sezonie, jak choćby z Wisłą Płock, że po pierwszej bramce przeciwnik już dominował, a my byliśmy tylko chłopakami do bicia - mówił rozczarowany pomocnik "Jagi". Lech Poznań strzelał do pustej bramki, Romanczuk załamany Lech w drugiej połowie dominował już bardzo wyraźnie, a dla klubu z Podlasia to starcie mogło skończyć się tak, jak grudniowe w Częstochowie, gdy Jagiellonia do przerwy remisowała z Rakowem 0-0, a później straciła aż pięć bramek. - Były takie obawy o powtórkę, ale co masz zrobić, jak przeciwnik cały czas napiera, a ty się starasz nie rozwalić, bo jak się rozwalisz, to Lech to wykorzysta, zwłaszcza mając takich zawodników. Szukamy problemów nie w Lechu, a w sobie: w naszym podejściu, w naszej grze - podkreślił Romanczuk, który był wyjątkowo zdegustowany postawą swojego zespołu. - Przegrywamy mecz, u siebie nie możemy wygrać, a w dwóch ostatnich nie możemy nawet stworzyć sytuacji. Lech dwa razy nam dziś strzelił do pustaka, a ja nie przypominam sobie, kiedy my ostatnio zrobiliśmy taką akcję, by ją można było zamknąć kopnięciem do pustaka. Sami dzisiaj musimy sobie zdać sprawę z tego, że gramy o utrzymanie. Nie mamy dużego wyboru zawodników, gramy chłopakami, którzy tu są. Jakie mogę mieć pretensje do Oliwiera (Wojciechowskiego - red.) czy Miłosza (Matysika - red.)? Chłopaki wprowadzają się do zespołu, zasuwają na boisku - mówił kapitan Jagiellonii. Jego zdaniem problem tkwi w tym, że odpowiedzialności na siebie nie biorą doświadczeni piłkarze, a tak się dzieje np. w Lechu. Romanczuk: Jagiellonia walczy o utrzymanie To wszystko oznacza, że Jagiellonia po przerwie reprezentacyjnej będzie grała o utrzymanie w PKO Ekstraklasie - czeka ją arcyważne spotkanie z Zagłębiem Lubin, które teraz ma o dwa punkty mniej. - Strefa spadkowa jest bardzo blisko, czeka nas teraz walka o byt. Każdy mecz będzie o życie, nie tylko ten z Zagłębiem, ale i każdy kolejny - kończy Romanczuk.