Kliknij, by przeczytać tekstową relację z tego wydarzenia Jagiellonia miał w tym sezonie poprawić grę w obronie. W tym celu sprowadzono Michała Pazdana. Podbeskidziu wystarczyło jednak trochę ponad 20 sekund, by udowodnić, że trenera Tomasza Hajtę czeka jeszcze sporo pracy. Z prawej strony dośrodkował Robert Demjan, a Fabian Pawela wyprzedził byłego obrońcę Górnika Zabrze i posłał piłkę z kilku metrów do siatki. Ten gol był znamienny, gdyż strzelił go debiutant w ekstraklasie, a puścił również występujący pierwszy raz w najwyższej klasie rozgrywkowej w Polsce - Łukasz Skowron. Pawela, choć debiutował, prezentował się bardzo dobrze. To on zaczął akcję, która mogła zwiększyć prowadzenie Podbeskidzia. W 26. minucie zagrał na jeden kontakt z Damianem Szczęsnym (ten na koncie ma jeden mecz w ekstraklasie), który podciągnął pod pole karne i dośrodkował. Tam piłkę przejął Sebastian Ziajka, minął jeszcze rywala i uderzył po drugim słupku, ale Skowron wyciągnął się i sparował ten strzał. 26-letni (przez pięć występował w niższych ligach greckich) napastnik Podbeskidzia nie dokończył jednak nawet pierwszej połowy. Tuż przed jej końcem, zastawiając piłkę przed atakującym go Thiagiem Cionkiem, upadł na murawę i został z niej zniesiony. Zastąpił go Damian Chmiel, a obolały Pawela już tylko z ławki rezerwowych mógł przyglądać się poczynaniom kolegów. W Jagiellonii szwankowała obrona, z atakiem też nie było najlepiej, choć gospodarze stworzyli sobie dwie sytuacje do wyrównania. W 20. minucie po dośrodkowaniu z rzutu wolnego piłkę głową musnął Cionek, Richard Zajac instynktownie odbił, a Tomasz Kupisz z dwóch-trzech metrów trafił w bramkarza Podbeskidzia. Z kolei w 36. z prawej strony zacentrowała Alexis Norambuena, do "główki" z sześciu metrów złożył się kolejny debiutant w ekstraklasie Maciej Gajos, ale Zajac znowu zdążył z interwencją, a dobijający Kupisz został zablokowany. O pierwszych dwudziestu minutach drugiej połowy można powiedzieć tylko tyle, że zawodnicy obu drużyn przebywali na boisku. W 66. minucie boisko opuścił supersnajper Jagiellonii Tomasz Frankowski. Niedługo później gospodarze prowadzili już 2-1. Najpierw Dawid Plizga wykorzystał wrzutkę w pole karne Macieja Makuszewskiego, a kilka minut później Aleksis Norambuena uderzył zza pola karnego precyzyjnie przy słupku bramki Zajaca. Od 82. minuty "Jaga" musiała grać w osłabieniu. Makuszewski w ciągu kilku minut zobaczył dwie żółte kartki (jedna za wymuszanie karnego, druga za faul) i musiał opuścić boisko. W końcówce, mimo gry w osłabieniu, Jagiellonia kontrolowała przebieg wydarzeń na boisku, a goście nie byli w stanie zagrozić bramce gospodarzy. Po meczu powiedzieli: Robert Kasperczyk (trener Podbeskidzia Bielsko-Biała): "Chciałbym pogratulować przeciwnikowi, a przede wszystkim mojemu serdecznemu przyjacielowi Tomkowi Hajcie, z którym przed latami grałem w piłkę. Życzę powodzenia. Co do samego meczu, to szczególnie w drugiej połowie mieliśmy 10-15 minut takiego nie naszego grania. Brakowało utrzymania się przy piłce, brakowało piłkarskiej jakości, żeby ten wynik dowieźć do końca. Wydaje mi się, że to tempo, które sobie dzisiaj narzuciliśmy było tak wysokie, że nie każdy sobie z nim poradził. Bardzo żałuję kontuzji Fabiana Paweli, bo po jego zejściu z boiska środek pola nie funkcjonował tak, jak powinien. Nie chcę mówić, że urazu doznał po ewidentnym faulu, którego sędzia nie gwizdnął, ale Fabian bardzo narzekał, jak został potraktowany przez przeciwnika. Wstępna diagnoza jest taka, że to kolano jest skręcone. Chciałbym jeszcze dodać, że jeżeli w następnych meczach moi zawodnicy będą wykazywać tyle zaangażowania, tyle determinacji co dzisiaj, to nawet po porażce nie będę miał do nikogo pretensji". Tomasz Hajto (trener Jagiellonii Białystok): "Dziękuje Robertowi za życzenia, ale wydaje mi się, że płyną one bardziej z serca niż z rozsądku, bo zagraliśmy dzisiaj bardzo słaby mecz. Mimo tego gratuluję chłopakom. W szatni powiedziałem moim zawodnikom, że gdybyśmy przegrywali do przerwy 0:3 to i ja i Dariusz Dźwigała (drugi trener - red.) moglibyśmy wejść na boisko. Ale kiedy się przegrywa 0:1 i nic się nie klei, nic nie idzie, to trzeba się wziąć w garść i powalczyć. Chylę czoła przed moimi piłkarzami, bo jeżeli dzisiaj po tak słabym meczu zdołaliśmy wygrać, to śmiało możemy ogrywać w Białymstoku potentatów. W drugiej połowie w nasze poczynania wkradło się trochę niepotrzebnej nerwowości, również przez odesłanie z boiska Makuszewskiego. W pierwszej sytuacji nic nie symulował (kartkę sędzia pokazał Makuszewskiemu za upadek w polu karnym - red.), "dziubnął" tę piłkę i upadł, nawet nie protestował, a sędzia pokazał mu żółty kartonik. W drugiej z kolei też, w mojej opinii, nie było faulu. Chciałbym odnieść się jeszcze do jednej sytuacji. W drugiej połowie na trybunach ucichł doping i dla mnie to była dziwna sytuacja. Dajmy kibicom kibicować, bo jeżeli nie będzie ich na trybunach, to nie będzie sensu grać. Stwórzmy razem piękny i kulturalny doping. Te bębny i te oprawy są w całej Europie i nie ma sensu tego zabraniać. W Polsce mamy coraz więcej pięknych stadionów i dajmy szansę naszym kibicom dopingować, bo bez tego gra się ciężko". Jagiellonia Białystok - Podbeskidzie Bielsko-Biała 2-1 (0-1) Bramki: Plizga (72.) Norambuenta (78.) - Pawela (1.) Czerwona kartka: Makuszewski (82.) Żółte kartki: Makuszewski, Norambuena - Byrtek, Sokołowski, Łatka, Nather Sędzia: Adam Lyczmański (Bydgoszcz). Widzów: 3744. Jagiellonia Białystok: Łukasz Skowron - Alexis Norambuena, Thiago Cionek, Michał Pazdan, Luka Pejovic - Tomasz Kupisz, Rafał Grzyb, Łukasz Tymiński (46. Dawid Plizga), Maciej Makuszewski, Maciej Gajos (54. Nika Dżalamidze) - Tomasz Frankowski (66. Paweł Tarnowski). Podbeskidzie Bielsko-Biała: Richard Zajac - Marek Sokołowski, Michal Piter-Bucko, Damian Byrtek, Krzysztof Król - Damian Szczęsny (57. Piotr Malinowski), Dariusz Łatka (84. Liran Cohen), Matej Nather, Sebastian Ziajka - Fabian Pawela (43. Damian Chmiel), Robert Demjan.