Liderująca w tabeli Jagiellonia prowadziła z Legią od pierwszej minuty, ale tuż przed końcem dała sobie wydrzeć punkty. Ivan Runje i Dominik Nagy zderzyli się przed polem karnym "Jagi". Arbiter uznał, że faulował piłkarz gospodarzy. Po chwili Sandro Kulenović uradował gości, trafiając do siatki po tym jak w poprzeczkę uderzył Andre Martins. Piłkarze Jagiellonii mieli ogromne pretensje do sędziego o podyktowanie rzutu wolnego sprzed pola karnego. Po meczu krytykował tę decyzję także trener Ireneusz Mamrot. - Może nie powinienem tak mówić, ale sytuacja z końcówki meczu to dla mnie jawne dymanie. Faulu nie było, a po rzucie wolnym pada bramka - grzmiał pomocnik gospodarzy Bartosz Kwiecień na antenie Canal Plus. - Póki co walczymy, ale w każdym meczu z Legią wygląda to tak, a nie inaczej. Gdy ciężko pracujemy przez cały mecz, fajnie wyglądamy taktycznie i tracimy prowadzenie w taki sposób, to wkurza. Na pewno nasza wina też była, będziemy mecz jaszcze analizować by więcej sytuacja się nie powtórzyła - dodał zawodnik "Jagi". Do sytuacji odniósł się także trener Mamrot. - Na pewno mamy duże poczucie niedosytu, bo bramkę straciliśmy na dwie-trzy minuty przed końcem spotkania i nie ma co ukrywać, że była to duża kontrowersja - powiedział szkoleniowiec. - W mojej ocenie i chyba nie tylko mojej, absolutnie nie było faulu w sytuacji, po której straciliśmy bramkę - dodał. Na szczycie Ekstraklasy Jagiellonia wyprzedza Legię o punkt. <a href="https://wyniki.interia.pl/rozgrywki-L-polska-ekstraklasa,cid,3,sort,I?from=mobile" target="_blank">Zobacz wyniki, terminarz i tabelę polskiej Ekstraklasy</a> <a href="https://eurosport.interia.pl/pilka-nozna/ekstraklasa/ranking?sId=113&gwId=61599&posId=&sort=0" target="_blank">Ranking Ekstraklasy - sprawdź!</a> WS