Filip Jastrzębski: Bez wątpienia był to najlepszy sezon w pana karierze. Spodziewał się pan tego, że w tym sezonie może tak wystrzelić z formą? Bartłomiej Drągowski: - To był mój pierwszy taki sezon, w którym zagrałem kilka meczów i fajnie to się złożyło. Miałem dużo szczęścia, dużo pomocy ze strony trenerów i kolegów i muszę przyznać, że ten sezon był dla mnie udany. Trener Michał Probierz bardzo często daje szanse młodym graczom i dzięki temu ma świetne wyniki. - Michał Probierz to bardzo charyzmatyczny trener i często zaskakuje swoimi decyzjami. Tak samo zaskoczył mnie, gdy postawił na mnie ponownie po meczu z Koroną Kielce. Jestem mu wdzięczny, że znalazłem się w tym miejscu, bo to na pewno wielka zasługa trenera. Postawił na mnie, dał mi pograć i się pokazać. Mało który trener postawiłby na tak młodego zawodnika, na dziecko w bramce, a trener Probierz tak zrobił i mam nadzieję, że się opłaciłem jemu i zespołowi. Czy stojąc w bramce nie czuje się pan już jak młodzian, dziecko, ale jak pełnowartościowy, pewny zawodnik? - Ja nie czuję na sobie presji, nie mam też większego stresu. Każdy mecz jest dla mnie nowym doświadczeniem, nowym przeżyciem, bo nie mam jeszcze wielu występów. Można powiedzieć, że jestem "świeżakiem" i mam przed sobą jeszcze dużo pracy i nauki. Mam od kogo się uczyć. Jest Rafał Grzyb, Michał Pazdan czy Maciej Gajos, który też jeździ na kadrę i jest superzawodnikiem. Mogę się od nich wiele nauczyć, nie tylko pod względem piłkarskim, ale również mentalnym, bo to też ważna sprawa w piłce nożnej. A taki jeden zawodnik, który jest pana mentorem w drużynie? - Marek Wasiluk. Koledzy się śmieją, że to jest mój tato w zespole. Bardzo dużo mi pomaga i jest osobą, na którą mogę liczyć. Zawsze mnie pozytywnie nastawi i pomoże w każdej sytuacji. Czy ten pamiętny mecz z Legią przy Łazienkowskiej pozostał panu w pamięci? - Myślę, że każdemu został w pamięci w jakiś sposób, ale ja nie wracam do tego za często. Szkoda, że tak się stało. Widocznie tak musiało być, tego się nie zmieni. Teraz tylko do przodu. Patrząc na tabelę, niewiele zabrakło wam do mistrzostwa. Czy macie takie poczucie, że moglibyście wygrać jeden mecz więcej i zdobyć tytuł? - I tak zrobiliśmy taki wynik, że wszyscy jesteśmy bardzo zadowoleni. Przed sezonem wszyscy spisywali nas na spadek, a ja byłem anonimowy, nikt mnie nie znał. Podobnie jak kilku innych młodych zawodników, którzy pukali do pierwszego składu. Trener Probierz tak fajnie poukładał wszystko w zespole, że osiągnęliśmy tak dobry wynik. Czy Jagiellonia to zespół, w którym chce pan pozostać, czy pojawiają się jakieś oferty? - Oferty są, ale pozostawiam to mojemu tacie. Chciałbym zostać jeszcze przynajmniej rok w Jagiellonii i zagrać w pucharach. To jest dla mnie bardzo ważne, bo jako wychowanek tego klubu chcę dla niego jak najlepiej i nie ukrywam, że to od zawsze było moim marzeniem, żeby zagrać w europejskich pucharach w barwach "Jagi". To będzie dla pana niesamowite przeżycie, kiedy będzie grać o Ligę Europejską albo nawet w fazie grupowej tych rozgrywek. - Chciałbym, abyśmy się pokazali z jak najlepszej strony. Mam nadzieję, że uda mi się zagrać w jakimś meczu i chciałbym, aby nie była to tylko krótka przygoda z pucharami, że szybko odpadniemy, ale żebyśmy troszkę tam pograli. Gdzie widzi się pan za kilka lat? W jakim kraju, w jakim klubie? O czym pan marzy? - Nie mam żadnego konkretnego klubu. Bardzo chciałbym być zawodnikiem wyróżniającym się gdzieś za granicą. Chciałbym grać w tych większych ligach i to na pewno byłby dla mnie sukces. Zobacz materiał TVP Sport: