Interia: W czwartek (godz. 17) Jagiellonia Białystok zmierzy się z litewską Kruoją Pokroje. Co to za zespół? Marek Zub, były trener Żalgirisu Wilno: - W ubiegłym sezonie [na Litwie gra się systemem wiosna-jesień - przyp. red.] Kruoja była rewelacją ligi. Nikt się nie spodziewał, że zdobędą wicemistrzostwo. To ich najlepszy wynik w historii klubu. Skąd się to wzięło? Tamta drużyna była mądrze budowana. W jej składzie grało kilku piłkarzy z niedużym, ale doświadczeniem za granicą. W ataku gra do tej pory Ricardas Beniusis, reprezentant Litwy. W dodatku drużynę trzymał w ryzach trener z Kazachstanu i wszystko zaskoczyło. Teraz to już jednak inny zespół. - W tym sezonie jest zupełnie inaczej. Tamta drużyna w zasadzie przestała istnieć. Jest tam dużo zamieszania, a Kruoję prowadzi już chyba trzeci trener w tym roku. A do meczu z Jagiellonią drużyna może przystąpić z czwartym... - Słyszałem o tym. Chcą, by trenerem został Ukrainiec, ale nie mogą dojść do porozumienia. Zresztą w tym klubie sytuacja na górze jest złożona. Na początku sezonu pojawił się inwestor z zagranicznym budżetem. Była to chyba grupa portugalska. Po kilku miesiącach jednak odeszli i znów władza trafiła w lokalne ręce. W Kruoji mają też problem ze stadionem. Mecz z Jagiellonią zostanie rozegrany w miejscowości Szewle. - Bo ich boisko nie spełnia wymagań. Mówię boisko, bo to nie stadion. Infrastruktura jest fatalna. Najgorzej, gdy pada deszcz albo śnieg. W Szewlach jest dużo lepiej. Inna sprawa, że w takim razie Kruoja oba mecze rozegra na wyjeździe. Ten zespół nie ma zbyt wielu kibiców, bo zresztą ta miejscowość jest nieduża. Stadion w Szewlach będzie więc opanowany przez fanów z Białegostoku. Grał pan przeciwko tej drużynie. Jakie to były mecze? - Trudne. Szczególnie na ich boisku. Oni czuli się tam mocni, bo doskonale znali każdą dziurę na tej murawie, a innym grało się ciężko. Wygraliśmy tam tylko raz, a trzykrotnie zremisowaliśmy. Jak gra Kruoja? - To najprostsza piłka. Najczęściej grają systemem 4-5-1 lub 5-4-1. Po prostu murują się na własnej połowie i posyłają długą piłkę do Beniusisa. Nie ma w tym żadnej filozofii. W ubiegłym sezonie na Litwie to wystarczyło, teraz jednak jest trochę gorzej. Na kogo Jagiellonia musi uważać? - Właśnie na Beniusisa, który w ataku potrafi zrobić dużo zamieszania. Jest doświadczony, dobrze gra głową i strzela dużo goli. W dodatku interesujący jest środkowy pomocnik Tadas Elioszius. Gdy byłem trenerem Żalgirisu zastanawialiśmy się, czy go nie sprowadzić. To kreatywny rozgrywający. Poza tym Jagiellonia powinna nastawić się na walkę. Mecze z Kruoją to nieustanne wślizgi, agresja i dużo biegania przez 90 minut. To na pewno nie będzie spacerek, bo gdy ktoś cały czas gryzie, drapie i kopie, to nigdy nie jest łatwo. Kto więc wygra w dwumeczu? - Zdecydowanie Jagiellonia! Gdyby jeszcze grali z Kruoją w styczniu, to bym się zastanowił. Teraz litewski zespół jest jednak wyraźnie słabszy. Inna sprawa, że jeśli Jagiellonii nie uda się szybko strzelić gola, to może zacząć się problem. Kruoja zagra na determinacji i będzie się murować. Jagiellonia bardzo chciała trafić na rywala z Litwy, bo nie dość, że podróż będzie krótka i mało męcząca, to jeszcze tania. - To był też bardzo ważny argument w Kruoji. Byli tam bardzo zadowoleni, że wylosowali Jagiellonię. Wszystko kalkulują, nie chcieli jechać za daleko, bo zdają sobie sprawę, że ich przygoda z pucharami może się szybko skończyć. Dwa lata temu przygoda Żalgirisu też miała się szybko skończyć... - Niby tak, ale od początku mówiłem, że te spotkania będą wyrównane. Tamte mecze to już jednak historia. Trafiliśmy na słabszego Lecha, który był wówczas w przebudowie. My byliśmy w pełni sezonu. Doskonale wykorzystaliśmy naszą szansę.Rozmawiał Łukasz Szpyrka