Mecz finałowy odbędzie się już tradycyjnie na Stadionie Narodowym w dniu Święta Flagi. Początek o 16. Transmisja w Polsacie. Zapraszamy na tekstową relację na żywo z tego meczu Tutaj znajdziesz relację na żywo na urządzenia mobilne Dla Jagiellonii to jedyna w tym sezonie okazja, by wywalczyć trofeum. Zespół z Białegostoku nie liczy się już w boju o mistrzostwo Polski, choć stawia sobie za cel czwarte miejsce w Ekstraklasie, by - jeśli uda się zdobyć PP - zagwarantować sobie start w europejskich pucharach. Magia Narodowego, magia Pucharu Polski Dla Jagiellonii, która tylko raz zdobyła Pucharu Polski - w 2010 roku - to jeden z najważniejszych meczów w historii klubu. Gorąco żegnani przed wyjazdem do Warszawy przez kibiców piłkarze i trenerzy jeszcze bardziej uświadomili sobie w ten sposób wyjątkową wagę tego spotkania. - Wiem, że kibice bardzo chcieli przyjechać tu na Stadion Narodowy. To było ich marzenie. Cieszymy się, że spełniliśmy część ich marzenia. Zrobimy wszystko, żeby ich wynagrodzić - opowiadał Mamrot. - Mamy świadomość, że będzie tu dużo naszych kibiców. Będą też rodziny zawodników. Nie, nie ma mowy, że to wywiera na nas dodatkową presję. My wiemy, że musimy tu dobrze wykonać swoją robotę, skupić się na postawionych zadaniach - tłumaczył obrońca Taras Romańczuk. Jakub Wójcicki, który urodził się w Warszawie i zanim trafił do klubów Ekstraklasy Zawiszy Bydgoszcz, Cracovii i Jagiellonii, prestiż tego meczu widzi z osobistej perspektywy. W 2014 roku sięgnął po to trofeum na Stadionie Narodowym z Zawiszą. - Są tylko dwie drogi dla polskiego piłkarza, by dostać się i grać na Stadionie Narodowym albo przez Pucharu Polski albo przez powołanie do reprezentacji Polski. Ja zagrałem na Stadionie Narodowym i wygrałem Puchar Polski z Zawiszą. To jest naprawdę fantastyczne przeżycie, jedno z moich najlepszych wspomnień piłkarskich. Życzę każdemu piłkarzowi, aby doświadczył tego co ja - opowiadał 31-letni obrońca. Trener Jagiellonii podkreślił, że mimo końcówki sezonu w takim meczu nie ma mowy o zmęczeniu, stresie i presji. Chęć odniesienia zwycięstwa jest ważniejsza. - Samo wyjście na Narodowy powoduje wzrost adrenaliny. To dla nas wszystkich jest forma nagrody. W pracy w piłce chodzi o to, żeby kiedyś spojrzeć na swoją gablotę stwierdzić, że coś się zdobyło - powiedział Mamrot. Mamrot: To jest tylko jeden mecz Naprzeciw Jagiellonii stanie Lechia Gdańsk, przez większość część tego sezonu lider Ekstraklasy, zespół, który wciąż zachował szanse na tytuł. W fazie zasadniczej białostocczanie przegrali oba spotkania z drużyną z Wybrzeża. Z drugiej strony wicelider z Trójmiasta wpadł w lekki kryzys. W fazie finałowej ligi przegrał dwa spotkania, stracił aż osiem goli. - Nie zajmujemy się tym, że dwa mecze z Lechią przegraliśmy ani, że Lechia straciła tyle bramek w ostatnich meczach. Patrzymy na Lechię całościowo. To jest tylko jeden mecz. Wiele rzeczy będzie decydowało o wyniku, nie tylko kwestie motoryki, ale też i mentalne - podkreślał Mamrot. - Lechia ma wyrównaną kadrę. Piłkarze bardzo dobrze współpracują z trenerem Stokowcem. To widać. Nasi trenerzy dokładnie przeanalizowali ten zespół. Chcemy to wykorzystać - dodał Jakub Wójcicki. - Główną zaletą Lechii jest zespół. Gdyby tak nie było nie walczyłaby o najwyższe cele. Oni mają wielu zawodników, którzy dobrze grają 1 na 1, są agresywni w walce w powietrzu. Musimy uważać - przestrzegał Taras Romańczuk. Na konferencji prasowej poprzedzającej jutrzejszy finał nie obyło się, bez uwag o ostatnim meczu Lechii z Legią, słynnym ze względu na sędziowskie kontrowersje. - Zacznę od tego, bo mało osób o tym mówi, że Legia ma największy potencjał kadrowy i to jest wielkim atutem w końcówce sezonu. W drugiej połowie Legia grała świetnie, ale w pierwszej Lechia dobrze. Nie chcę wracać do kontrowersji, bo inaczej byśmy rozmawiali, gdyby sytuacja była inaczej rozstrzygnięta - analizował spotkanie szkoleniowiec zespołu z Białegostoku. W finale Pucharu Polski Jagiellonia zagra w najsilniejszym składzie. Z drużyną do Warszawy przyjechał nawet Rafał Grzyb. - Na tym etapie sezonu zawsze są jakieś problemy, ale myślę, że po kilku dniach przerwy to obie drużyny będą w dobrej kondycji fizycznej - przekonywał Ireneusz Mamrot. Olgierd Kwiatkowski