- Kończymy ten mecz z poczuciem niedosytu, byliśmy bliżej zwycięstwa niż Lechia. Mam nadzieję, że państwa odbiór tego spotkania jest taki sam jak mój - zwrócił się do zebranych przedstawicieli mediów, Ireneusz Mamrot, trener który powrócił do Jagiellonii Białystok po półtorarocznej przerwie. - Było sporo dobrej gry, nasza jedna jedyna strata skończyła się straconą bramkę. Na pewno Lechia była groźna przy stałych fragmentach gry. W końcówce spotkania mieliśmy dwie znakomite sytuacje. Szkoda, że Andrzej Trubeha tego nie trafił. Myślę, że debiutant zaprezentował się korzystnie, to ważne by napastnik znajdował się w sytuacjach. Będziemy mieli z niego sporo pociechy - Ireneusz Mamrot pochwalił pozyskanego z III-ligowej Legionovii, 23-letniego napastnika. - Nie można nam zarzucić braku zaangażowania. Powiedziałem drużynie, że takie zaangażowanie nie może być jeden raz, tak musi być zawsze, a kibice to docenią. Dziś było osiem tysięcy, dziękujemy za ich doping, liczymy że na kolejne spotkanie, z Rakowem Częstochowa przyjdzie przynajmniej tyle samo widzów. W naszej relacji meczowej pisaliśmy: "Jagiellonia miała przewagę w polu, była bardziej konkretna, ale grała zbyt koronkowo. Gdy aż prosiło się o strzał w narożniku pola karnego, Jagiellończycy starali się podać do lepiej ustawionych partnerów". - Zwracałem uwagę, by oddawać strzały w takich sytuacjach. Dobre okazje mieli Przemek Mystkowski, Bojan Nastić, Jesus Imaz - trener Ireneusz Mamrot zwrócił uwagę, że pod bramką rywala jego drużyna musi być bardziej zdecydowana. Na koniec padło pytanie o Daniego Quintanę, hiszpańskiego pomocnika, który wrócił do Białegostoku po sześcioletniej nieobecności. Po odejściu z "Jagi" zawodnik grał w Arabii Saudyjskiej, Azerbejdżanie i Chinach. - Dani Quintana potrzebuje jeszcze trochę, by być optymalnie przygotowanym. Z każdym dniem wygląda coraz lepiej, w następnym meczu będzie bliżej wejścia na boisko - podsumował trener Jagiellonii Białystok, Ireneusz Mamrot.MS