<a href="http://wyniki.interia.pl/rozgrywki-S-ekstraklasa-2015-2016-final-grupa-spadkowa,cid,3,rid,2571,gid,779,sort," target="_blank">Ekstraklasa - grupa spadkowa. Zobacz wyniki, strzelców, składy, terminarz i tabelę</a> Bez kalkulacji, szybko i ofensywnie - gra obu drużyn w pierwszych minutach zapowiadała bardzo dobre spotkanie. Nie minął kwadrans, a obaj bramkarze mieli okazje, aby pokazać klasę. Najpierw Bartłomiej Drągowski obronił "główkę" Tomislava Bożicia, a później trzema udanymi interwencjami Górnika ratował Sergiusz Prusak. Piłkarzom grało się coraz trudniej, bo nad Białymstokiem przechodziła solidna ulewa. Boisko było coraz bardziej grząskie, ale nie miało to wpływu na to, że w 19. minucie Górnik stracił gola. Po wrzutce w pole karne wydawało się, że Damian Jakubik wybije piłkę, a tymczasem źle ją przyjął na klatkę piersiową, a wybijając ją, kopnął także Karola Mackiewicza. Mimo że trafił w piłkę zanim wywrócił rywala, sędzia podyktował rzut karny. Idealnym strzałem na gola zamienił go Piotr Tomasik. Po dwóch kwadransach ściana deszczu nad stadionem zamieniła się w ścianę lodu Grudki gradu były na tyle duże, że sędzia musiał przerwać grę. Piłkarze wrócili na murawę już po kilku minutach, a krótko po nich na stadion w Białymstoku powróciło... wiosenne słońce. Wrócić do gry mogli też piłkarze Górnika, ale Grzegorz Piesio zmarnował stuprocentową okazję, gdy w 43. minucie zamiast strzelać, próbował kiwać i skończyło się spalonym. W doliczonym czasie gry pierwszej połowy Rafał Grzyb przeciął prostopadłe podanie Jana Bednarka, Łukasz Burliga ruszył do przodu, a Konstantin Wasiljew pięknym technicznym strzałem podwyższył na 2-0. Lepiej drugą połowę rozpoczęła ekipa z Łęcznej. W 56. minucie zabrakło jej szczęścia, gdy po kontrze i dośrodkowaniu Grzegorza Piesia, w poprzeczkę trafił Bartosz Śpiączka. W 67. minucie arbiter po raz drugi przerwał grę, tym razem na trzy minuty z powodu dymu z rac odpalonych przez fanów "Jagi". Górnicy mieli sporą przewagę w drugiej połowie, ale nie potrafili zdobyć gola. Na początku doliczonego czasu gry bliski był Jakub Świerczok, lecz nieznacznie spudłował. Jagiellonia Białystok - Górnik Łęczna 2-0 (2-0) Bramki: 1-0 Piotr Tomasik (19. z karnego), 2-0 Konstantin Wasiljew (45. + 2). Żółta kartka: Jagiellonia - Karol Mackiewicz. Górnik Łęczna - Damian Jakubik, Lukas Bielak. Sędzia: Jarosław Przybył (Kluczbork). Widzów: 8123. Jagiellonia Białystok: Bartłomiej Drągowski - Łukasz Burliga, Guti, Dawid Szymonowicz, Piotr Tomasik - Taras Romanczuk, Rafał Grzyb - Karol Mackiewicz (63. Przemysław Mystkowski), Konstantin Wasiljew, Fiodor Czernych (87. Przemysław Frankowski) - Piotr Grzelczak (90+4 Bartosz Giełażyn). Górnik Łęczna: Sergiusz Prusak - Damian Jakubik (65. Lukas Bielak), Radosław Pruchnik, Tomislav Bozic, Leandro - Tomasz Nowak (74. Krzysztof Danielewicz), Jan Bednarek, Bartosz Śpiączka (72. Przemysław Pitry), Grzegorz Piesio, Grzegorz Bonin - Jakub Świerczok. Po meczu powiedzieli: Jurij Szatałow (trener Górnika Łęczna): - Pod względem piłkarskim ten mecz można ocenić jako wyrównany, ale liczy się to co w bramce. Oba zespoły stworzyły po kilka sytuacji podbramkowych. Co do mego zespołu, to trudno wygrywać czy nawet zremisować, jak nie zdobywasz bramki. Na pewno też duży wpływ na przebieg meczu miała decyzja sędziego. Nie wiem, skąd można było wymyślić taki rzut karny? Moja babcia ma minus siedem, na pewno zobaczyłaby to lepiej. Zawodnik wchodzi wyprostowaną nogą, sędzia gwiżdże karnego. Jeszcze teraz oglądałem to na powtórkach. To jest śmiech na sali. Michał Probierz (trener Jagiellonii Białystok): - Ciężar gatunkowy tego spotkania był bardzo duży. Dobrze, że na początku meczu nie straciliśmy bramki, a potem bardzo dobrze zagraliśmy pierwszą połowę. Potrafiliśmy długo utrzymać się przy piłce, płynnie przechodziliśmy do ofensywy, zdobyliśmy dwie bramki. I w drugiej połowie niepotrzebnie tak głęboko cofnęliśmy się, za szybko staraliśmy się zagrać piłkę za linię obrony i tutaj mieliśmy duży problem. Ważne, że wynik utrzymaliśmy. - To ważny prognostyk przed następnymi meczami po tych spotkaniach, gdzie dobrze graliśmy, ale przegraliśmy (z Podbeskidziem i Piastem). Dawid Szymonowicz (debiutant na pozycji stopera) wytrzymał presję, cały tydzień przygotowywaliśmy go do tego. Wierzę, że to jest chłopak, który jest bardzo perspektywiczny. Oby tak dalej pracował, a będzie z niego bardzo wiele pożytku.