- To dla mnie kolejny krok do przodu pod względem sportowym - zaznaczał Kwiecień. I dodał: - W ten sposób podwyższam sobie poprzeczkę. To dla mnie spory awans i szansa na podnoszenie swoich umiejętności. Będę grał w klubie, który w ostatnich trzech latach bił się o najwyższe cele w polskiej ekstraklasie. Kwiecień nie ukrywał, że drugim powodem zmiany barw klubowych jest stabilność finansowa klubu z Białegostoku. - Z Jagiellonią podpisałem wieloletnią umowę, podczas gdy w Kielcach miałem jeszcze tylko rok kontraktu i warunki były znacznie gorsze - zaznaczył 23-letni obrońca, który w piątek oficjalnie pożegnał się z kieleckim klubem. Nie ukrywał, że łezka mu się w oku zakręciła. - Przecież wyjeżdżam z domu. Pobyt w Kielcach dał mi bardzo dużo. To tutaj zadebiutowałem w ekstraklasie. Dostałem szansę gry, nauki i zaistnienia w seniorskiej piłce - zaznaczył zawodnik. Kwiecień do Korony trafił w 2013 roku z Juventy Starachowice. Później był wypożyczany do Górnika Łęczna i Chrobrego Głogów, gdzie trenerem był obecnie pracujący w Jagiellonii Ireneusz Mamrot. Do Kielc wrócił przed rozpoczęciem rundy wiosennej poprzedniego sezonu i zdołał przebić się do podstawowego składu. W ekstraklasie rozegrał 18 spotkań. - Podczas pobytu w Głogowie sporo się nauczyłem i za to chciałbym podziękować trenerowi Mamrotowi. Osobne podziękowania należą się Maciejowi Bartoszkowi (poprzedni trener Korony - przyp.red.), który naciskał na mój powrót. Gdyby sztab szkoleniowy nie ściągnął mnie do Kielc, to moja kariera potoczyłaby się zupełnie inaczej - dodał Kwiecień, który nie chciał komentować słów prezesa kieleckiego klubu na temat jego przejścia do Jagiellonii. Krzysztof Zając w czwartek podczas spotkania z dziennikarzami powiedział, że nie do zaakceptowania jest forma, w jakiej doszło do tego transferu. - Przeczytałem w jednej z gazet, że rozmowy między zarządami Korony a Jagiellonii są bardzo zaawansowane, a ich nie było. Dostaliśmy tylko maila z pytaniem od prezesa klubu z Białegostoku, na jakie konto mają przelać pieniądze zawarte w klauzuli odstępnego. Zawodnik nas o niczym wcześniej nie poinformował. Zostaliśmy postawieni przed faktem dokonanym - tłumaczył Zając. - Nie uciekam stąd jak złodziej, jak Judasz - bo takie słowa też już słyszałem. Zostałem przecież przez Jagiellonię wykupiony z Korony. Ludzie różnie komentują moją decyzję. Ale gdyby mieli szansę zmienić pracę, która dawałaby im szansę awansu zawodowego, to może inaczej patrzyliby na mój krok - nadmienił Kwiecień, który stara się nie przejmować niepochlebnymi komentarzami na swój temat. - To mnie nie dotyka. Bardziej moją rodzinę, która to ogromnie przeżywa. Bo przecież tutaj jest mój dom. Mam tu wielu przyjaciół, którzy pomagali mi przez całe życie. Korona na zawsze pozostanie w moim sercu - zapewnił nowy piłkarz "Jagi", który jednak nie zagra w niedzielnym meczu białostoczan z Pogonią w Szczecinie. - Ustaliliśmy z trenerem Mamrotem, że nie ma co ryzykować, po naderwaniu mięśnia dwugłowego. Na razie mam jeszcze wolne, rehabilituję się i dopiero od poniedziałku wchodzę na pełne obroty - poinformował Kwiecień.