W piątek piąty zespół ostatniego sezonu Ekstraklasy, finalista Pucharu Polski, rozegrał czwarty w letnim okresie przygotowawczym mecz kontrolny. Drużyna z Podlasia przegrała w Sulejówku z wicemistrzem Grecji Olympiakosem Pireus 0-5. Była osłabiona brakiem kilku zawodników, w tym Tarasa Romańczuka, Ivana Runje, Marko Poletanowicza. Pojawili się w składzie Jagiellonii nowi zawodnicy - słoweński bramkarz Krsevan Santini, Hiszpan Juan Camara, Czech Tomas Prikryl, Serb Ognjen Mudrinski. Olgierd Kwiatkowski: Wysoka porażka 0-5, ale z renomowanym rywalem. Jakby pan ocenił sparing Jagiellonii z Olympiakosem? Ireneusz Mamrot, trener Jagiellonii: - Widać było, że przeciwnik był w każdym elemencie od nas lepszy. Mieliśmy swoje problemy. Na mecz z tak trudnym rywalem zostaliśmy pozbawieni piłkarzy ze środka pola. Z nominalnych środkowych pomocników został nam tylko Martin Pospisil. Szybko zszedł z boiska Bartosz Kwiecień. To nam nie pomogło. Przy tych wszystkich kłopotach byliśmy bezradni. Każdy nasz błąd był bezwzględnie wykorzystywany. Olympiakos grał bardzo szybko po odbiorze piłki. Za szybko. Stworzyliśmy jakieś sytuacje, ale bardzo mnie martwi, że w pierwszej połowie nie oddaliśmy nawet strzału. Mieliśmy dwie bardzo dobre sytuacje Camary i Mudrinskiego, jeden nie trafił w bramkę, drugiego strzał zablokowali obrońcy rywali, ale to za mało. Dla nas to bardzo cenna lekcja. Do tej pory graliśmy sparingi, w których nasi przeciwnicy nie okazywali wielkiej jakości i nawet nasi młodzi zawodnicy na dobrze wyglądali na ich tle. Mecz z Olympiakosem zupełnie zmienił ten obraz. Może powinien pan odetchnąć z ulgą, że Jagiellonia nie zakwalifikowała się do europejskich pucharów? - Nie wyciągałbym tak daleko idących wniosków. Było za dużo zmian w składzie, za dużo kontuzji. Nie mieliśmy optymalnego składu. Ale oczywiście trudno mi się usprawiedliwiać, bo przegraliśmy 0-5. Tyle, że do momentu straconej bramki nie mieli sytuacji, ale stały fragment gry, błąd w ustawieniu i jest 0-1. Niestety, bardzo łatwo traciliśmy bramki. W jakiej fazie przygotowań jest Jagiellonia? - Również tutaj nie szukałbym usprawiedliwień. Przeciwnik też bardzo mocno pracuje na zgrupowaniu. Mamy jeszcze dwa tygodnie do rozpoczęcia ligi. Myślę, że do połowy następnego tygodnia ciężko popracujemy. Potem będziemy mieć trochę lżejsze zajęcia, żeby być gotowym na mecz z Arką 19 lipca. Nowi zawodnicy są gotowi do gry? W meczu z Olympiakosem słabo wyglądał Ognjen Murdinski. - Z tym zawodnikiem trzeba jeszcze fizycznie popracować. On potrzebuje około 10 dni. Nie jest tak, że nic nie robił, że zaległości są duże, ale nie jest jeszcze w swojej optymalnej formie. Natomiast w przypadku Tomasa Prikryla można powiedzieć, że znajduje się w dobrej dyspozycji. Camara był z nami od początku, podobnie Santini. Jaki pan cel stawia sobie i Jagiellonii przed nadchodzącym sezonem? - Chciałbym, żeby omijały nas kontuzje. Dziś nie ma z nami Tarasa Romanczuka, Ivana Runje, Marko Poletanowicza, nie wiem co będzie z Kwietniem. Mamy pewien deficyt na środku obrony i nie jest to dla nas sytuacja komfortowa. Ale jeśli wszystko będzie dobrze, to zamierzamy walczyć o wysokie miejsce. Na to liczę. Czuje pan jeszcze rozgoryczenie po poprzednim sezonie - przegrany finał Pucharu Polski, niezakwalifikowanie się do europejskich pucharów. - Dziś o tym nie myślę, ale porażka w Pucharze Polski bardzo bolała. Zimą przebudowaliśmy zespół, to nas trochę kosztowało, były gorsze wyniki. Wierzę w to głęboko, że zespół się scementował. Czy latem jeszcze ktoś dojdzie do zespołu? - Temat transferów jest raczej zamknięty. Najwyżej trafi się jeden zawodnik do defensywy. Szukamy, ale musimy zobaczyć co ze zdrowiem piłkarzy, których mamy, szczególnie Ivana Runje. Kiedy patrzy pan na inne drużyny, to jakich piłkarzy sprowadzają? Czy wyłania się z tego jakiś obraz faworytów Ekstraklasy? - Na papierze wszystko fajnie wygląda. Każdy się wzmacnia. Wszystkie transfery weryfikuje później liga. Dziś nie da się obiektywnie ocenić kto jest gorszy, kto lepszy. Kogo pan by nie zapytał, to każdy by powiedział, że jest zadowolony z transferów. Rozmawiał Olgierd Kwiatkowski