-Negocjacje były krótkie, zwięzłe i na temat - powiedział na konferencji prasowej w Białymstoku wiceprezes Jagiellonii Wiesław Wołoszyn. - Myślę, że to nie będzie ostatni sezon Tomka - dodał. Frankowski powiedział, że podpisując pierwszy kontrakt z Jagiellonią w 2008 roku był przekonany, że po zakończeniu dwuletniej umowy "zawiesi buty na kołku". Dodał jednak, że tak się nie stało, bo z pomocą trenerów i kolegów z drużyny, od których dostawał dużo celnych podań, mógł popisać się skutecznością i postanowił przedłużyć umowę o kolejny rok.- Mam nadzieję, że mój wpływ na drużynę jest na tyle istotny, że młodzi zawodnicy, którzy w tym sezonie grali coraz lepiej, jeszcze mocniej zaatakują starszyznę w drużynie - dodał Frankowski.Wiceprezes Wołoszyn poinformował też, że na kolejny sezon zostanie przedłużona umowa z duetem trenerskim Tomasz Hajto - Dariusz Dźwigała, który pracuje w Jagiellonii od czterech miesięcy. - Początki były ciężkie, ale w miarę poznawania drużyny, coraz większego zaufania nabieraliśmy do drużyny i trenerów. Budowa zespołu nie trwa pół roku, ale ze trzy lata. Kilku zawodników sprawdziło się i zostało wypromowanych - mówił.Tomasz Hajto powiedział, że nadal będą prowadzone poszukiwania młodych utalentowanych piłkarzy, przede wszystkim Polaków, którzy przy kilku doświadczonych zawodnikach mogliby się rozwijać. Przyznał, że Jagiellonia potrzebuje "więcej jakości w defensywie", bo traci bardzo dużo goli, szczególnie z tzw. stałych fragmentów gry. Nie wygrywa też na wyjazdach.Stąd plany transferowe dotyczą przede wszystkich 2-3 obrońców, ewentualnie także bramkarza, bo Grzegorz Sandomierski był w Białymstoku jedynie na wypożyczeniu z belgijskiego Genk. Żadne nazwiska jednak nie padły.Hajto mówił, że bardzo dobrze, iż w zespole zostaje Tomasz Frankowski, którego wpływ na drużynę, także na treningach, jest ogromny. W dodatku strzelił wiele ważnych bramek. Ale przyznał, że potrzebny jest też kolejny klasowy napastnik, także po to, by była rywalizacja na tej pozycji, a także zastępstwo "Franka", gdy odniesie kontuzję.Wiceprezes Wołoszyn, pytany o pojawiające się w mediach informacje o zainteresowaniu piłkarzami Jagiellonii na rynku transferowym (padają nazwiska Tomasza Kupisza i Macieja Makuszewskiego, szybkich skrzydłowych białostockiej drużyny) zapewnił, że "na dziś tematu nie ma, bo nie ma ofert". Ale podkreślił, że Jagiellonia jest spółką akcyjną, która musi na siebie zarabiać. - Nie będziemy na pewno pozbywać się zawodników, jak się to mówi, za przysłowiowe frytki, ale jeżeli jakieś konkretne oferty wpłyną do klubu, bo to jest biznes, to na pewno zarząd i rada nadzorcza, je rozpatrzy - powiedział Wołoszyn. Hajto żartem dodał, że "aż takiej dziury budżetowej klub nie ma", żeby musiał obu piłkarzy sprzedać. Z Dźwigałą biorą pod uwagę taką sytuację, że ktoś z kadry ubędzie. Chcieliby jednak, aby nie było ubytków, a tylko wzmocnienia kilkoma piłkarzami. Zobacz wyniki i tabelę T-Mobile Ekstraklasy