To była bardzo nietypowa sytuacja. W 31. minucie na murawie leżał piłkarz Jagiellonii Białystok, Hiszpan Marc Gual. Widząc to piłkarze Korony Kielce wybili piłkę poza boisko. Gual zaraz wstał, pokazując, że był faulowany i ciągnięty za koszulkę. Piłkę po wybiciu na aut chwycił Jakub Lewicki i rzucił ją do Guala, który szybko doszedł do siebie. Hiszpan wymanewrował obronię Korony, wystawił piłkę do Fedora Cernycha, jego strzał obronił Konrad Forenc, ale wobec dobitki Tomasa Prikryla był już bezradny. Piłkarze zaczęli przepychać się między sobą, trwały dyskusje czy Gual zachował się sportowo, bo przecież "Jaga" powinno oddać piłkę w geście fair play. Ostatecznie zadecydowano, że gospodarze, którzy nie oddali piłki gościom. "oddadzą" tę bramkę Koronie. Jakub Łukowski nie niepokojony przez nikogo przebiegł całe boisko i umieścił ją w siatce bramki, której nie bronił Zlatan Alomerović. Jak ta sytuacja wyglądała z perspektywy golkipera "Jagi"? - Dla mnie ta sytuacja nie była normalna, a zachowanie piłkarzy Korony nienaturalne. Co weekend widzimy wiele takich akcji w Ekstraklasie - ktoś ma uraz, nie może kontynuować gry, wtedy piłkarze porozumiewają się ze sobą, że należy wybić piłkę na aut, by kontuzjowanemu graczowi mogła być udzielona pomoc: "stop, stop, poczekaj!". Tu było inaczej. Ta sytuacja z mojej pozycji na boisku nie była klarowna, ja nie widziałem, żeby ktoś coś pokazywał, Marc Gual szybko wstał, gra została szybko wznowiona i padła bramka. Nie było też tak, że bramka została zdobyta od razu, akcja trwała dłuższą chwilę, wreszcie piłka wpadła do siatki. Drużyny zaczęły ze sobą rozmawiać, w dyskusji wzięli udział również trenerzy. Dla nas to był trudny moment. Jak wiemy, w Ekstraklasie trudno jest strzelić bramkę, trzeba ciężko zapracować, a tu oddajemy bramkę za darmo. Drużyna Jagiellonii pozytywnie zareagowała na tę sytuację, w drugiej połowie strzeliła trzy bramki i zdecydowanie pokonała Koronę 4-1 - na listę strzelców wpisali się Gual, Cernych i Jesus Imaz. - Po meczu obejrzałem tę sytuację, myślę że dobrze się zachowaliśmy jako drużyna, postąpiliśmy fair play. W drugiej połowie zasłużyliśmy na wygraną, to jest najważniejsze. Z drugiej strony dla bramkarza to zawsze osiągnięcie zagrać "na zero" z tyłu. Nie wiem jeszcze, może będę się odwoływał do Ekstraklasy, żeby zaliczyli mi ten mecz jako taki, w którym nie puściłem bramki? - pół żartem, pół serio kończy Zlatan Alomerović, bramkarz Jagiellonii Białystok. Po 11 seriach spotkań Ekstraklasy Jagiellonia Białystok jest siódma w tabeli i do podium traci cztery punkty. Korona Kielce, która jest beniaminkiem jest na 15. miejscu. Maciej Słomiński, Interia