W poprzedniej kolejce Jagiellonia zdołała zremisować z Rakowem Częstochowa 2-2, choć przegrywała już 0-2. Tam remis w końcówce dał Jesus Imaz. Teraz też białostoczanie walczyli do ostatnich chwil i Nene dał swojej drużynie zwycięstwo w ostatniej akcji meczu! Miedź od początku przeważała. Pierwszą groźną sytuację goście stworzyli już w 8. minucie, ale Maxime Dominguez trafił w słupek. Cztery minuty później znakomitą okazję miał Olaf Kobacki, ale uderzył nieczysto i uderzył obok bramki. Jagiellonia odpowiedziała w 26. minucie. Mocny strzał po ziemi Marca Guala obronił jednak Paweł Lenarcik. Po pół godzinie gry, na prowadzenie wyszła jednak Miedź. Pech Skrzypczaka i prowadzenie Miedzi Mateusz Skrzypczak ma ostatnio sporego pecha, bo jego błędy przekładają się na straty bramek przez Jagiellonię. Teraz też tak się stało. Młody obrońca zagrał ręką we własnym polu karnym. Sędzia najpierw nie zobaczył przewinienia, ale po chwili sprawdził sytuację na monitorze i bez wątpliwości wskazał na 11. metr. Rzut karny pewnie wykorzystał Angelo Henriquez. Gospodarze się jednak nie poddawali i już trzy minuty później mogli wyrównać. W polu karnym znalazł się Tomas Prikryl i oddał strzał. Piłka trafiła jednak w Imaza. Hiszpan zdołał przyjąć futbolówkę i oddać kąśliwy strzał, ale tym razem bramkarza Miedzi uratował słupek. W doliczonym czasie pierwszej połowy, z rzutu wolnego, strzelał jeszcze Nene, ale Lenarcik łatwo złapał piłkę. Do przerwy więc wynik się nie zmienił. W drugiej połowie Jagiellonia naciskała, ale długo brakowało jej konkretów. W 69. minucie zdołała jednak wyrównać i zrobiła to także z rzutu karnego. Matynia wyleciał z boiska i Miedź została bez punktów Sprzed pola karnego uderzał Gual. Piłka trafiła w rękę Huberta Matynii. Sędzia jednak nie od razu odgwizdał "jedenastkę". Sprawdzanie tej sytuacji trwało kilka minut. W końcu Tomasz Wajda sam podszedł do monitora. Wydawało się, że piłkarz Miedzi nie powiększał obrysu ciała, a ręka wyglądała, jakby była ułożona naturalnie, ale arbiter wskazał na "wapno", a obrońca Miedzi dostał drugą żółtą kartę. Pierwszą zobaczył w 61. minucie, a już siedem minut później, po drugiej karze, musiał opuścić boisko. Rzut karny pewnie wykorzystał ten, który go wywalczył, czyli Marc Gual. Wydawało się, że mecz zakończy się remisem. Jagiellonia, choć przez ponad 20 minut grała w przewadze, męczyła się, ale zdołała wygrać. Drużynie Macieja Stolarczyka zwycięstwo dał Nene. W ostatniej akcji meczu popisał się pięknym uderzeniem z woleja i pokonał bramkarza. To dopiero drugie zwycięstwo Jagiellonii w tym sezonie, ale widać, że forma zespołu rośnie, bo w ostatnich dwóch meczach, białostoczanie zdobyli cztery punkty.