Przez długie lata północno-wschodnia część Polski była piłkarską pustynią. Największy klub Podlasia i jego duma, Jagiellonia Białystok, na dobre zagościła na drugim szczeblu ligowym dopiero w połowie lat 70. XX wieku i to głównie dlatego, że do kadry zespołu włączono najlepszych piłkarzy Włókniarza Białystok, po spadku tej drużyny z II ligi. Kolejna dekada przyniosła "Jadze" balansowanie między II i III dywizją (wówczas, po bożemu oznaczało to drugi i trzeci szczebel rozgrywek). Wreszcie sezon 1982/83 przyniósł zdecydowany triumf w III-ligowej grupie III, gdy Jagiellonia pozostawiła w pokonanym polu Gwardię Szczytno, Mazura Ełk oraz m.in. MZKS Przasnysz, Śniardwy Orzysz i Romintę Gołdap. Kolejne lata przyniosły stabilizację na drugim froncie - kolejno miejsca: 12. (ostatnie dające utrzymanie - spadły Hutnik Warszawa, Raków Częstochowa, Wisła Płock i Star Starachowice), 7. w sezonie 1984/85. W kolejnych rozgrywkach po rundzie jesiennej "Jaga" zajmowała 9. miejsce na półmetku, wówczas znanego wychowawcę młodzieży Ryszarda Karalusa przesunięto na stanowisko asystenta, a trenerem został przybyły ze stolicy trener Janusz Wójcik, człowiek skazany na sukces. To wówczas został wylany fundament pod historyczny awans do Ekstraklasy - w drużynie byli Jacek i Dariusz Bayerowie (ich ojcowie są braćmi, Jacek miał ksywę "Duży", by odróżnić go z "Małym" Dariuszem), Dariusz Czykier, Jarosław Michalewicz, bramkarz Mirosław Sowiński, Andrzej Ambrożej, Jarosław Bortnowski, Antoni Cylwik, Mariusz Lisowski, Henryk Mojsa i Andrzej Kulesza - wszystko wychowankowie, lub zawodnicy z regionu. Macierzysty stadion "Jagi" przy Jurowieckiej 21 był remontowany, poza tym stał się zwyczajnie za mały. Dziś są tam biura "Jagi" na dole i apartamenty na górze. Na Podlasiu zapanował istny piłkarski szał. Obiekt Gwardii (gdy skończyła się komuna ten klub zamienił się w Hetmana) przy ul. Słonecznej (tam gdzie dziś jest Stadion Miejski w Białymstoku) wypełniał się pięciocyfrową liczbą widzów. Ale prawdziwy piłkarski boom nastąpił sezon później. Od sezonu 1986/97 wprowadzono 3 punkty za wygraną trzema i więcej bramkami oraz ujemny za taką porażkę. Na półmetku "Jadze" dotrzymywały jeszcze kroku Górnik Knurów (3 punkty straty) i Stal Stalowa Wola (6 punktów debetu), ale wiosna była już popisem "Dumy Podlasia", a jej stadion dosłownie pękał w szwach. Najwięcej widzów przyszło na spotkanie z Wisłą Kraków pod koniec marca - media pisały o 33, a nawet 35 tysiącach kibiców. "Biała Gwiazda" miała silny skład z Dariuszem Wójtowiczem, Leszkiem Lipką, Markiem Świerczewskim, Markiem "Marcysiem" Motyką, Kazimierzem Moskalem i Janem Jałochą, ale uległa gładko 0-3, a bramkarz "Jagi" musiał interweniować tylko raz. Spotkanie obserwował selekcjoner Wojciech Łazarek, który przybył na Podlasie, by obejrzeć mecz II ligi kosztem hitu Ekstraklasy między Śląskiem i Legią. Popularny "Baryła" był zachwycony atmosferą, przyjęciem i lokalną gastronomią, dużą i małą. - Jacek Bayer i Jarosław Michalewicz są kadrowiczami i będą poddawani próbom w kolejnych sprawdzianach - podkreślił selekcjoner i słowa dotrzymał. Jacek Bayer (z 23 golami został królem strzelców II ligi) został faktycznie powołany na mecz reprezentacji Polski i to nie na jakieś towarzyskie tournée po Gwinei Równikowej, a spotkanie o punkty eliminacyjne mistrzostw Europy. To był pierwszy w historii mecz reprezentacji w Gdańsku, a na fatalny, bezbramkowy remis z Cyprem lepiej spuśćmy zasłonę milczenia, skupiając się na występie Jagiellończyka. W meczu z Cyprem, Bayera wprowadzono w 46. minucie za Jana Furtoka, "Duży" zmarnował jedną doskonałą szansę, gdyby stało się inaczej, kto wie, może jego licznik w kadrze nie zatrzymał się na jednym meczu? Z racji udziału Bayera w meczu reprezentacji, spotkanie "Jagi" zostało przełożone na środek tygodnia, PZPN musiał zapłacić Totalizatorowi Sportowemu 250 tysięcy kary za odwołanie meczu, który wypadł z zakładów. Trzy dni później, w środę Jagiellonia Białystok, w obecności 30 tysięcy widzów, zremisowała u siebie bez bramek ze Stalą Stalowa Wola. To był jedyny na wiosnę remis ekipy Wójcika u siebie, która w cuglach awansowała po raz pierwszy do Ekstraklasy i to z 15-punktową przewagę na mecie! Po ostatnim meczu domowym z Górnikiem Knurów (1-0 w 29. kolejce, 22 tysiące widzów) spalono nieodłączną, jeansową kurtkę Janusza Wójcika. Miało to być symboliczne pożegnanie na zawsze z II ligą. Wreszcie 9 sierpnia 1987 r. przyszła pora na debiut w Ekstraklasie. Rywal zacny, Widzew Łódź był na Podlasiu darzony estymą, wszak w 1983 r. rozgrywał w Białymstoku mecze Pucharu UEFA ze szwedzkim Elfsborg Boras (0-0 - 30 tysięcy widzów) i czechosłowacką Spartą Praga (1-0 - 25 tysięcy). Za butelkę rzuconą na murawę podczas meczu z Juventusem (zresztą na stadionie ŁKS), RTS musiał rozegrać 300 km od ziemi obiecanej i wybrał idealnie. Od tamtej pory datuje się wzajemna sympatia fanów Widzewa i Jagiellonii. Niektórzy widzewiacy zaczęli zjeżdżać na Podlasie już tydzień wcześniej, powodem był inaugurujący sezon mecz o Superpuchar między Śląskiem Wrocław (zdobywca Pucharu Polski) i Górnikiem Zabrze (mistrz kraju). Wygrali "Wojskowi" 2-0 po dublecie śp. Dariusza Marciniaka, a był to przedsmak emocji ligowych. Na marginesie do dziś nie wiadomo jakim cudem to w Widzewie, nie w "Jadze" w ekstraklasowej inauguracji zagrał 18-letni Tomasz Łapiński z Łap, jeszcze chwilę wcześniej grający w Pogoni Łapy. Podlascy skauci (choć wtedy ten zawód miał inną nazwę - kaperownik) wyraźnie zaspali co jest zdumiewające, jako że od zawsze społeczeństwo w Białymstoku było niezwykle ofiarne, co udokumentował film "Piłkarski Poker" z oskarową rolą państwa Łapińskich. Łapy to zdecydowanie terytorium Jagiellonii, dzieli je od Białegostoku ledwie 30 km, tymczasem Tomasz Łapiński wybył do Łodzi i stał się jedną z legend RTS. 9 sierpnia 1987 r. - 35 lat temu Jagiellonia Białystok zagrała po raz pierwszy w Ekstraklasie Oficjalnie na meczu Jagiellonii z Widzewem było 35 tysięcy widzów, ale tak jak np. na meczu Lechii Gdańsk z Juventusem Turyn nikt nie jest w stanie tego dokładnie policzyć. Atmosfera była taka, że gdyby stadion Gwardii mógł przyjąć 50 tysięcy widzów, to tyle by przyszło. "Jaga" była i jest kochana nie tylko w stolicy regionu, ale na całym Podlasiu (Grajewo, Hajnówka, Bielsk Podlaski, Supraśl, Zambrów itd.), części Mazur (Ełk), a nawet za oceanem. Na Jackowie w Chicago prawdziwym rarytasem były oglądane wiele dni po fakcie na VHS (niech młodzież sprawdzi w słownikach ki czort) mecze "Dumy Podlasia". Zresztą to amerykańska Polonia ufundowała efektowne jak na tamte czasy czerwono-czarne strojach firmy Umbro, w których zaprezentowali się piłkarze Wójcika na inaugurację. Dodatkowo Jagiellończycy przyjechali na stadion nowiutkim autokarem Jelcz Berliet, który otrzymali za awans od Ministra Budownictwa. Na stronie Jagiellonia.net czytamy ciekawe wspomnienie ligowej inauguracji w Białymstoku: "Na stadionie byłem 4 godziny przed meczem, by zająć wspólnie ze znajomymi ulubione miejsca (...) Trudno w słowach opisać emocje, jakie wówczas przeżywałem, siedząc na trybunach i czekając na upragniony mecz. Z minuty na minutę trybuny stadionu przy Słonecznej się zapełniały, na 1,5 godziny przed spotkaniem nie było już wolnych miejsc, a fale kibiców Jagi ze wszystkich zakątków województwa białostockiego wciąż przybywały wraz z przyjazdem kolejnych autokarów, min. z Ełku, Suwałk, Sejn, Olecka, Szczuczyna, Łomży, Siemiatycz, Bielska Podlaskiego, Hajnówki, Dąbrowy Białostockiej i wielu innych miejscowości, także tych z województw ościennych. Chętnych do obejrzenia meczu było coraz więcej aż w końcu zabrakło miejsc nawet na schodach i przejściach między sektorami. Wtedy służby porządkowe zezwoliły kibicom na zajęcie "miejscówek" na bieżni stadionu, co w dzisiejszych czasach byłoby zupełnie nie do pomyślenia. Przed spotkaniem zebranych widzów powiadomiono, że zdobywca pierwszej bramki dla naszej drużyny w ekstraklasie otrzyma nagrodę finansową w kwocie 50.000 złotych od Białostockiej Spółdzielni Inwalidów "Naprzód". Nikt ze zgromadzonych na stadionie nie spodziewał się, że laureata tej nagrody poznamy tak szybko. Rozpędzona sukcesami z II ligi Jagiellonia od pierwszych minut przycisnęła faworyzowany zespół gości. Na efekty takiej gry czekaliśmy tylko siedem minut. Wtedy to Jarosław Michalewicz urwał się w swoim stylu spod opieki łódzkich defensorów i celnym strzałem wyprowadził nasz zespół na prowadzenie. Była dokładnie 17:07, a tryumfalny okrzyk ponad 35.000 gardeł i euforia w chwilę po zdobyciu gola były tak głośne, że chyba słyszalne w najdalszych zakątkach naszego miasta. (...) Trybuny reagowały bardzo impulsywnie na każdą akcję, a każde udane zagranie białostoczan wywoływało wśród zgromadzonych widzów prawdziwą euforię. Tak było do 74 minuty meczu, kiedy to ładnym uderzeniem popisał się Leszek Iwanicki i Widzew doprowadził do wyrównania". Apetyty były wielkie, rzeczywistość okazała się nieco mniej różowa. Niektórym marzyły się już wtedy europejskie puchary. Ale już pierwszy mecz mocno ostudził zapały. "Przekłuty balon" - tak swoją relację z tego spotkania zatytułowała jedna z gazet. Okazało się, że ekstraklasa stawia znacznie większe wymagania niż II liga. Dość szybko noszony wcześniej na rękach trener Janusz Wójcik (Białostoczanin roku, w kuluarach nazywany "Melonem", nie z racji purpurowego pąsu na facjacie, a raczej z tego, że zwykł mawiać: "na to potrzeba tyle melonów, na to tyle..."itd. Chodziło oczywiście o stare miliony złotych) pożegnał się ze swoją posadą, a Jagiellonii przyszło walczyć o utrzymanie, zamiast o medale. Dziś "Jaga" jest ustabilizowanym klubem ekstraklasowym, pod sprawnym rządami Wojciecha Pertkiewicza, wcześniej Agnieszki Syczewskiej, a jeszcze prędzej obecnego prezesa PZPN, Cezarego Kuleszy. W 2009 r. na Podlasiu cieszono się z Pucharu Polski, dwa razy Jagiellonia była w lidze druga, a raz trzecia, pięć razy grała w europejskich pucharach. Jednak nie byłoby tych wszystkich sukcesów, bez ligowej inauguracji, która nastąpiła 35 lat temu - 9 sierpnia 1987 r. 9 sierpnia 1987r. Jagiellonia Białystok - Widzew Łódź 1:1 (1:0) 1:0 - Michalewicz 7`1:1 - L. Iwanicki 74` Jagiellonia Białystok: Sowiński - Bartnowski, M. Lisowski, A. Kulesza, Ambrożej - Czykier (68. J. Szugzda), Mojsa, D. Bayer - Leszczyk, J. Bayer, Michalewicz. Widzew Łódź: Chyła - K. Kamiński, Przybyś, Walczak, Myśliński - Pawelec, Stańdo (73. Łapiński), Szulc, Cisek - L. Iwanciki, Młynarczyk (40. Rabenda). Sędzia: Tadeusz Diakonowicz (Warszawa)Widzów: 35.000. Maciej Słomiński, Interia