Górnik, Nowak i inni zawodnicy jedenastki z Zabrza notują w ostatnim czasie ogromną zwyżkę formy. Widać to nie tylko po wynikach, ale też grze drużyny prowadzonej przez Jana Urbana. Z trzech ostatnich ligowych gier zabrzanie wszystkie rozstrzygnęli na swoją korzyść. Najpierw wygrali w ligowym klasyku z Legią Warszawa 3-2, potem pokonali na wyjeździe beniaminka z Łęcznej 2-1, żeby w piątek, w barbórkowym spotkaniu rozegranym na Stadionie im. Ernesta Pohla pokonać w przekonywującym stylu wrocławian. Dać pograć innym Stało się tak w dużej mierze dzięki dobrej czy bardzo dobrej grze Bartosza Nowaka. 28-letni pomocnik już do przerwy miał kilka dobrych okazji i niepokoił Matusza Putnockiego. Doświadczonego bramkarza nie udało mu się jednak pokonać. Nowak miał tego świadomość, dlatego po przerwie, jak cała drużyna ruszył z animuszem i dwa razy trafił do siatki przeciwnika, a wszystko w przeciągu zaledwie kilku minut. Najpierw wykorzystał dobrą akcję i podanie od Roberta Dadoka. Potem z kolei wykazał się przytomnością umysłu i wykończył akcję zapoczątkowaną przez młodzieżowca Krzysztofa Kubicę. W nagrodę trener Urban kilkanaście minut później... ściągnął go z boiska. Nowaka na placu gry zastąpił Piotr Krawczyk. Schodzący z boiska piłkarz nie miał najweselszej miny. Mówił zresztą o tym po wygranym spotkaniu trener Urban. - Bartek po meczu miał pretensje i mówił, że mógł grać dłużej, bo może udałoby się mu ustrzelić hat-tricka. Ja z kolei odpowiedziałem, żeby dał też pograć innym - tłumaczył z uśmiechem doświadczony szkoleniowiec. Podsumowanie kolejki PKO Bank Polski Ekstraklasa w każdy poniedziałek o 20:00 - zapraszają: Staszewski, Peszko i goście! Trener Górnika dodał. - Fajnie, że strzelił w drugiej połowie te bramki, bo gdyby mecz zakończył się wynikiem 0-0, no to mielibyśmy do niego trochę pretensji o te niewykorzystane sytuacje z pierwszej połowy. Dobrze, że w końcu trafił. Na pewno doda mu to więcej pewności siebie, bo gdzieś tam w luźnych rozmowach wytykałem mu: "gdzie te liczby Bartek". Cieszę się więc z tego, bo w takich sytuacjach zawodnik rośnie - podkreśla Jan Urban. Poprawi swój rekord? Co do hipotetycznego hat-tricka, to Nowak ma go już na koncie, tyle że nie w Ekstraklasie, a w I lidzie. Jeszcze grając w Stali Mielec w sezonie, który dał klubowi awans do najwyższej klasy rozgrywkowej, w listopadzie dwa lata temu trzy razy pokonał bramkarza Wigier Suwałki. Tamto spotkanie Stal wygrała na wyjeździe 3-0. Teraz Nowak pod względem liczb goni w punktacji kanadyjskiej, gdzie liczą się trafienia i asysty, Jesusa Jimeneza. Hiszpan na swoim koncie ma dziewięć punktów za sześć ligowych goli i trzy asysty. Z kolei Nowak ma tych punktów siedem - to za cztery bramki i trzy asysty. W poprzednim sezonie dla "Górników" zdobył pięć goli, teraz ma szansę na poprawienie tego wyniku do końca tego roku, bo przecież rozpędzonych w ostatnim czasie zabrzan czekają jeszcze trzy ligowe mecze. W niedzielę za tydzień u siebie z Pogonią Szczecin, a potem na wyjazdach z Rakowem Częstochowa (zaległe spotkanie z 5 kolejki) i z Lechem Poznań. Michał Zichlarz