- Górnik nie może się odkryć, bo Legia z przodu ma dwójkę bardzo dobrych napastników i Brazylijczyka Guilherme, który jest jednym z najlepszych zawodników w lidze. Chciałbym, żeby Górnik zremisował, ale jeżeli będzie grał otwartą piłkę, to Legia go skarci - mówi w rozmowie z Interią Ryszard Staniek.
W latach 90. Ryszard Staniek był jednym z najlepszych polskich piłkarzy. Kibice do dziś pamiętają bramkę, jaką zdobył w olimpijskim finale w Barcelonie w 1992 roku, w meczu Hiszpania - Polska 3-2 czy efektowne trafienie w grupowych meczu Ligi Mistrzów w barwach Legii przeciwko norweskiemu Rosenborgowi 3-1 jesienią 1995.
Przed niedzielnym klasykiem Górnika z Legią ten były piłkarz obu klubów opowiada Interii o nieznanym epizodzie ze swojej kariery.
Okazuje się, że w 1995 roku, po okresie gry w hiszpańskiej Osasunie, był bliski ponownej gry w Górniku.
- Do Legii trafiłem trochę przypadkowo. Janek Urban proponował działaczom w Zabrzu, żebym ponownie tam wrócił. Niestety, nikt się nie odezwał. Potem zabrzańscy kibice mieli do mnie żal, a przecież nie była to moja wina, że trafiłem do Legii. Ułożyli nawet piosenkę na mój temat: "Byłeś idolem, a zostałeś gorolem". To mnie bolało, bo trochę zdrowia w Górniku zostawiłem - wyznaje Staniek, w latach 1990-93 piłkarz Górnika, a w okresie 1995-98 Legii.
Michał Zichlarz