Mecze Ruchu z Górnikiem zawsze wzbudzały wielkie emocje. Oba śląskie kluby na swoim koncie mają po 14 tytułów mistrza Polski i od lat rywalizują o prymat na Górnym Śląsku. Niedzielny mecz miał być wielkim świętem futbolu, ale tak się nie stanie. Wojewoda śląski, na wniosek policji, zdecydował o zamknięciu trybuny dla gości. W tej sytuacji kibice Górnika, których na stadionie przy ulicy Cichej miał być około tysiąca, nie zobaczą meczu na żywo. W Ruchu tłumaczą, że nic nie mogą zrobić, bo decyzja jest odgórna i podyktowana względami bezpieczeństwa. Przy okazji władze przypominają, że rok temu, w dniu derbowego spotkania w Chorzowie, przed sektorem gości znaleziono materiały pirotechniczne. Kibiców Górnika nie wpuszczono wtedy na trybuny. Podobnie jest i teraz. W geście solidarności ze swoimi fanami zarząd klubu z Zabrza podjął już decyzję, że też nie pojedzie do Chorzowa. - Taka decyzja została już podjęta. Nie chodzi tutaj o bojkot derbów, ale o to, żeby być ze swoimi kibicami. Podobnie, jak to było w ubiegłym roku, zobaczymy mecz razem w "Śląskim Rancho". Na spotkanie pojadą tylko przedstawiciele naszej grupy medialnej - informuje Jerzy Mucha, rzecznik zabrzańskiego klubu. Piłkarze Górnika intensywnie przygotowują się do starcia z lokalnym rywalem. Po kontuzji do zajęć wrócili Mariusz Magiera, Erik Grendel i Mariusz Przybylski. Trener Leszek Ojrzyński będzie mógł skorzystać z ich usług w niedzielnym spotkaniu. Roku temu, bez wsparcia swoich fanów, po bramkach Łukasza Madeja i Wojciecha Łuczaka, zabrzanie wygrali z Ruchem na jego terenie 2-1. Z uwagi na fatalną sytuację w tabeli w Zabrzu bardzo chcieliby powtórki takiego wyniku. Michał Zichlarz <a href="http://wyniki.interia.pl/rozgrywki-L-polska-ekstraklasa,cid,3,sort,I" target="_blank">Ekstraklasa: wyniki, tabela, strzelcy, terminarz</a>