Mimo że grający na czwartym poziomie rozgrywkowym zespół z Ostrowca Świętokrzyskiego grał z Górnikiem od 54. minuty w osłabieniu, bez usuniętego z boiska obrońcy Przemysława Dwórzyńskiego, to zdołał zdobyć gola i prowadzić 2-1 do ostatniej minuty spotkania. W samej końcówce jedenastka z Zabrza zdołała jednak wszystko odrobić i ostatecznie Górnik triumfował 3-2 awansując do 1/8 Pucharu Polski. - To był bardzo ciężki mecz. Rywal nie okazał się łatwym przeciwnikiem. Dobrej grze nie sprzyjał też stan murawy. Nie było łatwo, ale całą drużyną podnieśliśmy się i w 90 minucie byliśmy w stanie strzelić dwie bramki - komentował po spotkaniu jeden z jego bohaterów Przemysław Wiśniewski. To właśnie "Wiśnia" w ostatniej minucie zdobył gola na 2-2. Już w doliczonym czasie do siatki trafił Alasana Manneh, co dało rozstrzygnięcie. - Od tego jesteśmy. W ostatnich kilku minutach trener przesunął mnie do ataku. Robiłem wszystko, żeby strzelić tego gola i się udało. Jest podwójna radość, bo długo na tego kolejnego gola czekałem. Jest przełamanie. Bardzo ciężki mecz i cieszymy się, że przechodzimy do kolejnej fazy pucharowych rozgrywek - mówi Wiśniewski w rozmowie z klubowymi mediami. "Górnicy" spodziewali się, że łatwo w Ostrowcu Świętokrzyskim nie będzie, bo przecież e sierpniu w I rundzie Pucharu Polski poległa tam Wisła Kraków, przegrywając z KSZO 1-2. Warto dodać, że zwycięski gola dla "KSZOków" padł w 90. minucie, po trafieniu Szymona Stanisławskiego. - Spodziewaliśmy się, że będzie tutaj trudno, mając w pamięci Wisłę. KSZO ma w swoim składzie kilku doświadczonych zawodników. Wiedzieliśmy, że będą grali agresywnie i tak też wyglądało to na boisku. Najważniejsze że wygraliśmy i awansowaliśmy - komentuje Wiśniewski. Michał Zichlarz