W 77. minucie kapitan Górnika miał znakomitą sytuację do wyrównania. Piłka po jego strzale zamiast w siatce, to wylądowała tylko na poprzeczce bramki Mateusza Putnockiego. - Poszedłem do tej piłki na wślizgu, ale powinienem był trafić. To była świetna okazja. Nie ma co mówić. Mieliśmy swoje sytuacje i nie powinniśmy tego meczu przegrać - uważa Adam Danch. Po końcowym gwizdu pod pusty sektor gości w klubowym szaliku Górnika podszedł bramkarz zabrzan Grzegorz Kasprzik i... zaczął klaskać. - Chciałem w ten sposób podziękować naszym fanom za doping. Nie mogli być z nami na stadionie, ale na pewno wspierali nas całym sercem. Co do meczu, to nie mnie oceniać, to co się stało. To, że wybroniłem kilka sytuacji nic nie znaczy. Od tego jestem w bramce, żeby pomagać zespołowi. Żałować trzeba, że nie udało się nam wykorzystać kilku z dobrych stworzonych przez nas okazji - mówił nam golkiper Górnika. Zaraz po meczu zabrzańscy zawodnicy wsiedli w autokar, i nie kąpiąc się nawet, pojechali do Zabrza. Zupełnie inne nastroje w Chorzowie. Szczególne powody do zadowolenia ma strzelec zwycięskiego gola Paweł Oleksy. - Pierwsza bramka dla Ruchu i od razu w zwycięskich derbach. Mam nadzieję, że to nie jest moje ostatnie trafienie - mówi lewy obrońca "Niebieskich". Ostatnio piłkarz rzadziej występował na ligowych boiskach. We wcześniejszych spotkaniach trener Waldemar Fornalik stawiał na doświadczonego Marka Szyndrowskiego. W niedzielę szkoleniowiec Ruchu postawił na Oleksego i, jak się okazało, był to prawdziwy strzał w dziesiątkę. - W tygodniu poprzedzający mecz można było wywnioskować, że dostanę swoją szansę. Ale o tym, że zagram w derbach dowiedziałem się w dniu meczu. Co do spotkania, to mieliśmy swoje okazje, żeby podwyższyć na 2-0. Nie udało się jednak ani Markowi Zieńczukowi, ani Mariuszowi Stępińskiemu, który mógł dogrywać piłkę. W końcówce cofnęliśmy się i liczyliśmy na kontry. Górnik nas nie zaskoczył. Grali długie piłki na Korzyma. Nasi trenerzy odrobili lekcję i byliśmy na taki sposób ich grania przygotowani - komentował Oleksy. Michał Zichlarz z Chorzowa