Maciej Słomiński, Interia: O co w tym sezonie gra Górnik Zabrze? Do Lechii Gdańsk, która zajmuje miejsce, które może dać puchary tracicie dziewięć punktów. W Lany Poniedziałek możecie zmniejszyć tę stratę. Rafał Janicki, obrońca Górnika Zabrze: - W każdym meczu gramy o wygraną. Jeśli wygramy z Lechią będziemy do niej tracić sześć punktów na pięć meczów przed końcem sezonu. To wciąż sporo, a przed nami w tabeli są przecież jeszcze Radomiak, Wisła Płock i Piast Gliwice. Lechia Gdańsk przegrała ostatnie sześć meczów ligowych na wyjeździe. Nie powinna sprawić kłopotu Górnikowi Zabrze. - Nasza liga jest nieprzewidywalna, zarówno my jak i Lechia staramy się grać w piłkę, dlatego myślę że będziemy świadkami fajnego, otwartego meczu. Górnik nie wygrał od czterech spotkań, chcemy za wszelką cenę się przełamać. To będzie mecz na noże. Słabsza ostatnio passa zaburza ocenę udanego dla nas w sumie sezonu. Przed rozpoczęciem rozgrywek według niektórych ekspertów mieliśmy grać o utrzymanie. Udowodniliśmy, że jesteśmy dobrą drużyną. Czego zabrakło, żeby Górnik włączył się do walki o ligowe zaszczyty? - Mamy trochę za krótką kołdrę zawodniczą. Robi się problem, gdy podstawowych zawodników z gry eliminują kartki i kontuzje. Górnik Zabrze gra najczęściej trójką zawodników w obronie. Pan jest kierownikiem defensywy, po bokach mając Przemysława Wiśniewskiego i Adriana Gryszkiewicza. Media donoszą, że ci dwaj zawodnicy odejdą z Górnika z końcem sezonu, a jaka jest pana sytuacja kontraktowa? - Trudno wypowiadać mi się za kolegów. Mój kontrakt wygasa z końcem rozgrywek, każdym meczem staram się udowodnić że zasługuję na nowy. Mówił pan, że przed sezonem skazywano Górnika na walkę o utrzymanie. Nie brakowało też głosów sceptycznych na temat Lukasa Podolskiego. Jesteście w jednej szatni już prawie rok. Jaki on jest? - Jako piłkarz - jakość, jakość i jeszcze raz jakość. Podolski jest też świetnym kolegą i dobrym człowiekiem. Jest z nami w szatni cały czas, nie daje odczuć, że kilka lat temu był mistrzem świata. Ci którzy mówili czy pisali, że przyjechał odcinać kupony powinni teraz przeprosić. Obrońca Górnika Zabrze: niedowiarki powinny przeprosić Lukasa Podolskiego To najlepszy piłkarz z jakim pan grał? - Zdecydowanie. Trochę gram w Ekstraklasie, ale takiej lewej nogi jeszcze nie widziałem. Czy to przerzut, czy krótkie podanie, z tym się nie można urodzić, to są lata cierpliwych ćwiczeń. Mam nadzieję, że dziś szkoli się dzieci, tak jak kiedyś szkolono Lukasa i wkrótce będziemy mieli z nich pociechę. W Lechii Gdańsk był pan siedem lat. Czy w jej składzie jest jeszcze ktoś znajomy? - Jest Dusan Kuciak, Mario Maloca, Flavio Paixao. Z Maćkiem Gajosem grałem w Lechu Poznań, z Michałem Nalepą się w Gdańsku minąłem. Urodziłem się w Szczecinie, jestem wychowankiem Chemika Police, dlatego w kadrach województwa często grałem z Łukaszem Zwolińskim. Mam w Lechii sporo znajomych. Wspomniany Flavio Paixao walczy o setnego gola w Ekstraklasie. Czy zdobędzie go w poniedziałek? - Oglądam mecze Lechii, w końcu dzięki niej jestem dziś w lidze. Lechia piłkarsko wydała mnie na świat, w Gdańsku stałem się dorosły. Wydaje mi się, że Flavio nie zagra razem ze Zwolińskim, który wyjdzie w podstawowym składzie. To zawodnicy podobnego typu, lisy pola karnego, obaj bardzo silni, może "Zwolak" jest szybszy ze względu na wiek. My chcemy zagrać wreszcie na zero z tyłu. Który moment w Lechii Gdańsk wspomina pan najlepiej? - Dużo tego było. Debiut z Widzewem na starym stadionie przy Traugutta, to jak wchodziłem do pierwszego zespołu. Miałem trochę szczęścia, bo przyjechałem grać w rezerwach, ale brakowało jednego piłkarza do gry wewnętrznej i już zostałem. Wyłowił mnie ówczesny skaut Lechii, Roman Kaczorek - dziś pracujący dla Górnika Zabrze. Żałuję, że nie udało nam się niczego wygrać. Zabrakło przysłowiowej kropki nad i, najbardziej szkoda sezonu 2016/17 i ostatniego meczu w Warszawie, gdy zostaliśmy na czwartym miejscu - z niczym. Piłkarsko Lechia tak mocna jak wtedy nie była i chyba prędko nie będzie. Liga jest na finiszu, trzy kluby idą łeb w łeb. Komu pan kibicuje? Lechowi, bo grał pan tam kiedyś? Czy Pogoni, z racji miejsca urodzenia? - Graliśmy już z całą czołówką. Nie mam faworyta, każdemu daję po 33,33% szans. Kto komu sprawi śmigus dyngus w poniedziałek? - Mam nadzieję, że piwo będzie się lało w naszej szatni po meczu. Lubię grać z Lechią, dodatkowo będę obchodził okrągły jubileusz - to będzie mój mecz numer 300 w Ekstraklasie (176 w Lechii Gdańsk, 45 w Lechu Poznań, 38 w Wiśle Kraków, 13 w Podbeskidziu Bielsko-Biała, 27 w Górniku Zabrze). Fajnie się składa, że rywalem będzie klub, który mnie piłkarsko ukształtował. Rozmawiał Maciej Słomiński