- Nie będziemy już tak spokojnie siedzieć w Warszawie. Jesteśmy traktowani jak dobry wujek, który wyśle pieniądze albo jeszcze gorzej - jak bankomat Takie czasy już się skończyły. Teraz każdy wydatek będzie pilnowany (...) Za takie pieniądze, które zainwestowaliśmy już w Górniku można wymagać znacznie, znacznie więcej - dodał Mueller podczas konferencji prasowej w Zabrzu. Allianz ma 81 procent udziałów w klubie. Jak powiedział Mueller dotąd właściciel wydał na Górnika około 40 mln złotych (od wiosny 2007). W poprzednim sezonie zespół, mimo tego spadł z ekstraklasy. - Na razie inwestycja w Górnika jest nieudana finansowo. Budżet na ten sezon wynosi 19 mln złotych. Przychody to 7 mln z czego 5 mln od Allianz. To znaczy, że przy kosztach sięgających 19 mln, klub wypracowuje sam 2 mln przychodu. Tak być nie może - podsumował Mueller. Za dwa tygodnie zarząd i trener Ryszard Komornicki mają przedstawić plan naprawy sytuacji. Niezależnie od tego właściciel wynajął firmę, której przedstawiciele oglądali mecze Górnika i składali raporty o grze piłkarzy. Pomóc ma też psycholog. - Piłkarze są pośrednio pracownikami naszej grupy. Inni pracują po 10 a nawet 15 godzin dziennie. Zawodnicy - po dwie godziny. I szlag mnie trafia, kiedy przychodzę na mecz. Nikt w Górniku nie może być pewny posady. Nie ma co się porównywać do Realu czy Barcelony, tylko do Sandecji Nowy Sącz. Takie są realia - grzmiał szef rady nadzorczej. Wymagające wydatków wzmocnienia drużyny zimą będą możliwe tylko po wcześniejszej sprzedaży któregoś z piłkarzy. Górnik zajmuje piąte miejsce w tabeli Unibet 1. ligi. - To nie jest żadna stypa. Allianz w Górniku zostaje. Ale nie będziemy już tak pasywni. Mimo problemów wierzę w awans. Jednak przygotujemy także plan "B", gdyby zrealizować celu się nie udało - zakończył Mueller.