- W pierwszej połowie meczu w Łodzi popełniliśmy kilka prostych błędów, po których gospodarze stworzyli sobie niezłe sytuacje. Wykorzystali tylko jedną - opowiada Nawałka. - Potem to Górnik zaczął grać lepiej, agresywniej i był częściej w posiadaniu piłki. Niestety, nie potrafiliśmy strzelić choćby jednej bramki, pomimo kilku niezłych okazji. A te błędy, które popełnialiśmy, umiejętnie wykorzystywał Widzew. Rzeczywiście, łodzianie byli w sobotę bezlitośni i, choć wygrali zasłużenie, dopisało im trochę szczęścia. Velibor Durić zbyt szybko nie strzeli tak wspaniałej bramki. Adam Danch następnym razem wybije piłkę sprzed linii bramkowej, zamiast wpakować ją do własnej siatki. Brazylijczyk Dudu będzie miał natomiast problemy, żeby ponownie posłać idealną piłkę przez ponad pół boiska do Marcina Robaka. - Trudno, stało się. Przede wszystkim nie możemy się załamać. Trzeba przeanalizować mecz z Widzewem, wyciągnąć wnioski i nie powielić błędów w kolejnym spotkaniu - mówi Nawałka i liczy, że za tydzień w lepszej dyspozycji będzie Grzegorz Bonin. - Mecz w Łodzi był dopiero jego drugim po kontuzji. Nie jest jeszcze w takiej dyspozycji, jak byśmy sobie tego życzyli. Ale może odpowiednią formę osiągnie na najbliższe spotkanie. W tę niedzielę zabrzanie zagrają z Polonią. Na ich nieszczęście, mecz odbędzie się w Warszawie. A Górnik na wyjazdach radzi sobie bardzo słabo. Z siedmiu spotkań przegrał pięć i stracił w nich... 20 goli! - Na własnym stadionie gramy konsekwentnie, na wyjazdach nam to nie wychodzi. Przede wszystkim brakuje nam pewnej stabilizacji. Wiemy, gdzie tkwi błąd i postaramy się go wyeliminować. Czeka nas jednak dużo pracy - przyznaje trener beniaminka.