Po tym, jak Lech zdobył bramkę na 2-0, kibice Górnika głośno zaczęli się domagać odejścia ze stanowiska trenera Ojrzyńskiego. Szkoleniowiec Górnika nie ma jednak zamiaru podawać się do dymisji. - Do końca rozgrywek jeszcze daleka droga. Przed nami teraz mecz z Legią, rywalem równie mocnym czy nawet mocniejszym niż Lech, a potem mecze za sześć punktów. Te zbierane teraz cięgi czy baty mogą nas wzmocnić, ale mogą też osłabić. Trzeba walczyć i być zdeterminowanym w kolejnych meczach - podkreśla Ojrzyński. Szkoleniowiec Górnika odniósł się też do absencji w meczowej kadrze Radosława Sobolewskiego. Kilkanaście tysięcy fanów głośno skandowało nazwisko doświadczonego pomocnika, który kilka dni temu słownie starł się z trenerem zabrzan. - Radek w meczu z Lechem miał wyjść w pierwszym składzie. Na wtorkowym rozruchu nabawił się jednak kontuzji ścięgna Achillesa, dlatego nie znalazł się w meczowej kadrze - wytłumaczył Ojrzyński. Powody do zadowolenia ma za to Jan Urban. - To był niesamowicie ważny mecz dla jednej i drugiej drużyny. Dla nas wszystko dobrze się ułożyło. Od początku do końca kontrolowaliśmy przebieg wydarzeń na boisku. Cieszymy się z wygranej. Ja od teraz kibicuję Górnikowi, wiadomo, mam sentyment do tego klubu - zaznacza trener Lecha. Humory w ekipie "Kolejorza" psuje jednak poważny uraz Szymona Pawłowskiego. Najlepszy w zespole Lecha piłkarz opuścił boisko w 80. minucie z podejrzeniem złamania kości jarzmowej. Zaraz po spotkaniu karetka odwiozła go do szpitala. - Nie wygląda to niestety dobrze - komentuje trener Urban. Michał Zichlarz, Zabrze Wyniki, terminarz i tabela Ekstraklasy