Wiosną 2016 roku oba zespołu spadły z Ekstraklasy. Zabrzanom powrót do elity zajął raptem rok, bielszczanie na grę z najlepszymi musieli trochę poczekać. Teraz Górnik i Podbeskidzie znowu rywalizują wśród najlepszych, a ze sobą zmierza się jutro o godzinie 17.30 na Stadionie im. Ernesta Pohla. - Przygotowujemy się do spotkania z Podbeskidziem, jak do każdego innego meczu, a ostatnia wygrana w Pucharze Polski z Jagiellonią utwierdza nas w przekonaniu, że wykonujemy dobrą pracę. Na pewno będziemy dobrze przygotowani - podkreśla Dariusz Pawłowski. Obrońca Górnika wierzy w to, że jego drużyna rozpocznie rywalizację w nowym sezonie od zwycięstwa, jak Zagłębie Lubin, które wczoraj, w pierwszym meczu sezonu 2020/21, pokonało u siebie Lecha Poznań 2-1. - Trenerzy na pewno dobrze rozpracowali rywala, oglądając czy to ich mecze w I lidze czy gry sparingowe. My też jesteśmy pod tym kątem przygotowani, bo wiemy jak grają i kto tam gra. Mamy swój plan na ten mecz - zaznacza Pawłowski, który po tym, jak do AEK Ateny z wypożyczenia wrócił Stavros Vassilantonopoulos, znowu powinien wrócić do gry w podstawowym składzie. Tak było przynajmniej w pucharowym meczu z Jagiellonią Białystok (3-1), w którym "Górnicy" zagrali trójką środkowych obrońców, gdzie Pawłowski i reprezentant Słowenii Erik Janża grali na wahadle. - Jest to coś nowego, bo nigdy w takim ustawieniu nie grałem. Cieszę się jednak, że tak jest, bo dzięki temu można się czegoś nauczyć. Z każdym treningiem czuje się coraz lepiej - zaznacza 21-letni zawodnik w rozmowie z klubowymi mediami Górnika. W Zabrzu piłkarze liczą na doping swoich fanów. W poprzednim sezonie mocno to pomagało, bo u siebie drużyna trenera Brosza wygrywała mecz za meczem. - Zawsze nas wspierają, to pomaga i liczymy, że tak też będzie w niedzielę - podkreśla piłkarz górniczej jedenastki. Michał Zichlarz Ekstraklasa: wyniki, tabela, strzelcy, terminarz