Czernik przez lata pracował jako dziennikarz. Dwukrotnie jako żurnalista był na mistrzostwach świata, w tym na azjatyckim mundialu w 2002 roku. Dwa razy obsługiwał też mistrzostwa Europy. W 2017 roku został kierownikiem działu sportu Muzeum Miejskiego w Zabrzu. Wtedy też rozpoczął współpracę z Górnikiem. Od czerwca 2019 roku był już jednym z dwóch członków zarządu, a Górnikowi prezesuje od 27 stycznia 2020 roku. Pytany dziś o najbardziej szalony dzień w tym okresie mówi: - Zdecydowanie 13 marca, kiedy autokar mający jechać z drużyną do Łodzi miał już włączony silnik, a zaczął się w Polsce na dobre COVID-19. Było południe, a godzina spotkania została wyznaczona na 18.00. Jechać czy zostać i narazić się na walkower? Był piątek, zaczynaliśmy kolejkę, cała liga patrzyła na to, co zrobi Górnik. Wirus był wielką niewiadomą, nie istniały żadne procedury, a niewiedza zawsze budzi pewien rodzaj strachu. Rozmowy z Ekstraklasą, z innymi prezesami, z piłkarzami... Ostatecznie decyzja, że liga zostaje zawieszona. Nerwowo było też dwa tygodnie temu, kiedy o 22.00 okazało się, że w zespole jest COVID-19, a następnego dnia o 9.00 mieliśmy lot do Salzburga i na Cypr. Sypnęło się to jak domek z kart, ale jakoś udaje się przejść okres przygotowawczy. Choć skłamię, mówiąc, że bez problemów. To chyba jednak nie tylko nasz problem - mówi. Zobacz Interia Sport w nowej odsłonie Sprawdź! W tym trudnym okresie trzeba było też rozmawiać na temat obniżenia kontraktów zawodników. Zdarzały się niespodziewane sytuacje, jak w przypadku Górnika. Prezes Czernik przywołuje zdarzenie z Pawłem Bochniewiczem, wtedy liderem formacji defensywnej. - Kiedy negocjowaliśmy w czasie ligowej pauzy cięcie kontraktów o 50 procent, po okresie kilku dni, które piłkarze mieli na zastanowienie, Paweł pierwszy zadzwonił i powiedział, że on zrzeka się 50 procent pensji. Po nim była cała reszta, podpisali wszyscy. A kiedy odchodził, przyjechał specjalnie do klubu się pożegnać, podobnie jak po debiucie w Heerenveen, by powiedzieć kibicom "do zobaczenia". Chciałbym dożyć czasów, żeby nie tylko Górnik, ale polskie kluby, mogły zatrzymywać takich zawodników na lata i na nich budować swoją markę - wspomina dzisiaj prezes górniczego klubu. Teraz w Zabrzu wszyscy myślą już wyłącznie o czekających ich w sobotę wieczorem u siebie meczu z Lechem Poznań w Ekstraklasie. To ważny mecz i dla jednych, i dla drugich, w kontekście walki o miejsce w europejskich pucharach. - Mam nadzieję, że będzie okazja lampką szampana świętować. Nie mój rok prezesury, bo to rzecz drugorzędna i mniej ważna, ale zwycięstwo nad Lechem. Byłoby pięknie - podkreśla prezes Czernik. Michał Zichlarz Ekstraklasa: wyniki, tabela, strzelcy, terminarz