21-letni pomocnik trafił do Zabrza zimą z Victorii Sulejówek, jako jeden z najskuteczniejszych zawodników na boiskach trzeciej ligi, w której jesienią zeszłego roku zdobył 11 bramek. Wiosną zaliczył sześć ekstraklasowych gier. Nie był zawodnikiem pierwszego wyboru. Tak samo było w pierwszych grach bieżących rozgrywek. Wszystko zmieniły jednak pucharowe spotkania. Zaczęło się od rewanżowego meczu I rundy eliminacji Ligi Europy przeciwko mołdawskiej Zarii Balti. Kiedy zabrzanom nie szło na stadionie w Kiszyniowie, to trener Brosz posłał na boisko Smugę, którego trafienie w końcówce dało awans do kolejnej rundy pucharowych rozgrywek. W rewanżu ze słowackim AS Trenczyn (1:4) też zdobył gola.Smuga dobrze poczyna też sobie w ligowej rywalizacji. Gra w podstawowym składzie, zdobył gola w meczu z Koroną Kielce (1-1), a w wyjazdowych starciach z Miedzią Legnica (3-1) i Arką Gdynia (1-1) zanotował po asyście. W klasyfikacji kanadyjskiej w zabrzańskim zespole (bramki + asysty), jest nawet lepszy niż Igor Angulo i Szymon Żurkowski, a więc dwie największe obecnie gwiazdy "Górników".Po sobotnim meczu z Lechią Gdańsk Smuga był jednak niepocieszony. Zabrzanie przegrali 0-2. To ich pierwsza porażka w Ekstraklasie w tym sezonie. - Z Lechią nie wyszło, choć mocno staraliśmy się, no ale cóż, tak czasami bywa. Czego zabrakło? Na pewno skuteczności. Nie mieliśmy tych sytuacji zbyt wiele, ale coś można z nich było wykorzystać - uważa Smuga, który w drugiej połowie został zmieniony przez sztab szkoleniowy.- Szanuję decyzję trenera, bo na pewno miał jakiś swój plan na to wszystko, żeby wpuścić na boisko kogoś ze świeżymi siłami i pociągnąć grę zespół z przodu - przyznaje Smuga, który teraz wraz z kolegami już przygotowuje się do sobotniego meczu z Wisłą w Krakowie.Michał Zichlarz