W Zabrzu mobilizowali się jak mogli przed meczem ze Śląskiem. - Dorodny kogut czeka na najlepszego piłkarza - mówił Interii tuż przed rozpoczęciem spotkania Stanisław Sętkowski, kibic numer jeden Górnika. Na mecz z wrocławianami trener Leszek Ojrzyński wystawił od pierwszej minut na prawej obronie Pawla Widanowa. Dla bułgarskiego obrońcy był to pierwszy występ w Ekstraklasie od maja zeszłego rok. Spotkanie zaczęło się od ataków gospodarzy, którzy szybko zdobyli przewagę w środku pola. W 12 minucie bliski zdobycia bramki był Robert Jeż, ale piłka po jego strzale głową wylądowała w rękach Mariusza Pawełka. Cztery minuty później Adam Kokoszka skutecznie zablokował z kolei uderzenie Adama Dancha i skończyło się tylko na rzucie rożnym. Oprócz tego na bramkę gości strzelali jeszcze Aleksander Kwiek czy Roman Gergel, ale bez efektu bramkowego. Górnik momentami posiadał zdecydowaną przewagę w polu, ale swoich akcji nie potrafił zakończyć celnym strzałem. Do przerwy ta sztuka udała się tylko Jeżowi. W zespole z Wrocławia w tej części na pochwałę zasługiwała tylko linia defensywna kierowana przez bardzo pewnie grającego Piotra Celebana. Jeśli chodzi o przód, to zupełnie niewidoczny był Kamil Biliński. Składne akcje gości można było policzyć na palcach jednej ręki. Śląsk do przerwy odgryzł się tylko raz. W 27. minucie na bramkę gospodarzy zza pola karnego huknął Peter Grajciar. Piłka po uderzeniu słowackiego skrzydłowego minęła jednak cel. Na drugą część wrocławianie wyszli z jedną zmianą w składzie. Mającego na koncie żółtą kartkę Krzysztofa Danielewicza zmienił Thomas Hateley. Nie wpłynęło to jednak na grę Śląska. Mało tego, zaraz po zmianie stron Górnik zdobył gola. Składną akcję prawą stroną zaczął Widanow. Wrzucił piłkę w pole karne, gdzie przejął ją Jeż i wyłożył futbolówkę Kwiekowi. Doświadczony pomocnik przymierzył celnie i Pawełek nie miał nic do powiedzenia. W 53. minucie powinno być 1-1, ale z sześciu metrów, nie atakowany przez nikogo, fatalnie przestrzelił Grajciar. Słowak posłał piłkę ponad poprzeczką. To uderzenie śmiało może kandydować do pudła 9. kolejki. Niewykorzystana okazja szybko się zemściła. W 59. minucie na bramkę rywala mocno uderzył Gergel. Pawełek odbił piłkę, która wylądowała na nodze Macieja Korzyma. Napastnik zabrzan z czterech metrów nie miał kłopotów z trafieniem do siatki. Dla 27-letniego piłkarza było to pierwsza bramka w lidze od ponad pół roku i premierowy gol po przejściu latem do Zabrza. W końcówce goście próbowali odrobić straty. Na bramkę Grzegorza Kasprzika strzelali Grajciar, Flavio Paixao, Tomasz Hołota czy rezerwowy Jacek Kiełb, ale losów spotkania nie udało się już odwrócić i z wygranej może się cieszyć Górnik. Dla jedenastki z Zabrza to pierwsza ligowa wygrana od... 17 maja tego roku. Wtedy też 2-0 udało się pokonać u siebie Pogoń Szczecin. Michał Zichlarz z Zabrza <a href="http://wyniki.interia.pl/rozgrywki-L-polska-ekstraklasa,cid,3,sort,I" target="_blank">Ekstraklasa - zobacz tabelę, wyniki, terminarz i strzelców</a> Górnik Zabrze - Śląsk Wrocław 2-0 Bramki: 1-0 Kwiek (48.) 2-0 Korzym (59.) Żółte kartki: Widanow - Górnik. Danielewicz, Pawelec, Kokoszka - Śląsk. Górnik: Grzegorz Kasprzik - Pawel Widanow, Adam Danch, Ołeksandr Szeweluchin, Rafał Kosznik - Roman Gergel, Erik Grendel, Aleksander Kwiek, Robert Jeż (57. Michał Janota), Łukasz Madej (63. Adam Dźwigała) - Maciej Korzym (75. Mateusz Słodowy). Śląsk: Mariusz Pawełek - Mariusz Pawelec, Piotr Celeban, Tomasz Hołota, Krzysztof Ostrowski - Peter Grajciar, Krzysztof Danielewicz (46. Thomas Hateley), Adam Kokoszka, Marcel Gecov (75. Michał Bartkowiak), Flavio Paixao - Kamil Biliński (65. Jacek Kiełb). Sędziował: Daniel Stefański (Bydgoszcz). Widzów: 5000