<a href="https://sport.interia.pl/klub-gornik-zabrze/na-zywo-gornik-zabrze-podbeskidzie-bielsko-biala-4-2-w-1-kolejce-pko,nzId,201,akt,231928" target="_blank">Zapis relacji na żywo z meczu Górnik Zabrze - Podbeskidzie Bielsko-Biała</a> Zabrzanie przystąpili do meczu z dwójką nowych zawodników, Bartoszem Nowakiem i Aleksem Sobczykiem, a także grając - jak w wygranym meczu o Puchar Polski z Jagiellonią Białystok - trójką środkowych obrońców. W Podbeskidziu trener Krzysztof Brede postawił na tych, którzy wywalczyli ekstraklasową promocję. Pozyskani latem zawodnicy rozpoczęli mecz na ławce rezerwowych. Spotkanie rozpoczęło się od minuty ciszy, która uczciła pamięć dziewięciu osób, które zginęły w tragicznym wypadku w pobliżu Gliwic w sobotę. Mecz zaczął się od bardzo mocnego uderzenia miejscowych. Sobczyk świetnie zgrał w kierunku Jesusa Jimeneza, który w sytuacji sam na sam pokonał Martina Polaczka. Była 56 sekunda gry! Prowadzący mecz Mariusz Złotek skorzystał jeszcze z monitora, chcąc się przekonać, czy Hiszpan nie zagrał ręką. Trafienie zostało jednak uznane, a Jimenez z przodu godnie zastąpił Igora Angulo, który latem pożegnał się z górniczą jedenastką. "Jeszcze jedna bramka! Jeszcze jedna bramka!" - skandowało kilka tysięcy kibiców na Stadionie im. Ernesta Pohla. Taki doping mocno pomógł. Kilka minut później dobrą interwencją, poza swoim polem karnym popisał się Martin Chudy, wybijając piłkę sprzed nóg szarżującego Tomasza Nowaka. Oba zespoły starały się grać ofensywnie, atakować, ale w ich grze sporo było niedokładności. W 14. minucie mieliśmy dłuższą przerwę, bo głowami zderzyli się Adrian Gryszkiewicz i Bartosz Jaroch. Na szczęście obaj mogli kontynuować grę. W chwilę później Jaroch stracił piłkę na rzecz Erika Janży, ale Słoweniec z Jimenezem nie wykorzystali szansy z przodu. W 18. minucie kolejny błąd "Górali" po tym, jak Polaczek złapał piłkę w polu karnym po zagraniu swojego zawodnika. Piłkę po strzale z 10 metrów w wykonaniu Janży goście zdołali jednak zablokować, skończyło się na strachu przyjezdnych. Górnik atakował wysokim pressingiem, co sprawiało gościom sporo kłopotów przy wyprowadzaniu futbolówki. W 21. minucie kolejna przerwa. Tym razem interweniujący Polaczek rozbił głowę Sobczyka, który zalał się krwią. Prowadzący mecz arbiter dopatrzył się przy tej sytuacji faulu Dmytro Baszłaja na napastniku Górnika, pokazał obrońcy Podbeskidzia żółtą kartkę i wskazał na "jedenastkę". Karnego pewnie wykonał Jimenez po raz drugi zaskakując Polaczka. Niestety gry nie mógł już kontynuować Sobczyk, który miał udział przy obu trafieniach zabrzan. Z zakrwawioną twarzą opuścił murawę, a jego miejsce zajął Piotr Krawczyk. Prowadząc dwoma golami "Górnicy" spokojnie kontrolowali to, co działo się na boisku. Utrzymywali się przy piłce, nie dając przy tym rozwinąć skrzydeł przeciwnikowi. Kłopotów trenerowi Marcinowi Broszowi jednak nie brakowało, bo w 34. minucie nogę przy wyskoku skręcił jeden z liderów formacji obronnej Przemysław Wiśniewski. Młody "Wiśnia" kontynuował jednak grę. W 43. minucie groźnie dośrodkowywał Dariusz Pawłowski, ale nikt nie doszedł do mocno bitej przez niego piłki. Zaraz potem gości uratował odważną interwencją Polaczek, który wybił piłkę sprzed nóg Krawczyka. Wysoki napastnik Górnika nie pomylił się już w doliczonym przez sędziego Złotka czasie do I połowy. Popisowo rozegrany przez zabrzan atak, piłka trafia na lewą stronę do Janży, który idealnie wrzucił na głowę Krawczyka. Ten precyzyjnym uderzeniem pewnie umieścił piłkę w siatce, a Górnik mógł się cieszyć z trzeciej bramki i z pozycji lidera Ekstraklasy. "Górnicy" w starciu z "Góralami" potrzebowali to tego ledwie 45 minut. Bielszczanie pierwszą część zakończyli z jednym niecelnym strzałem, z kolei miejscowym trzy celne uderzenia dały trzy bramki!