Wyniki, tabela, statystyki Ekstraklasy - TUTAJGórnik znalazł się nad przepaścią. Już po rundzie zasadniczej był w bardzo trudnej sytuacji, bo zajmował ostatnie miejsce, a do bezpiecznej pozycji tracił cztery punkty. Teraz jest tylko trochę lepiej, ale dalej bardzo źle - zabrzanie tracą dwa punkty do 14. Górnika Łęczna. - Trudno się z tym wszystkim pogodzić... Ale Górnik zawsze walczy do końca i z tym nastawieniem podchodzimy do ostatniego meczu sezonu - podkreśla Oślizło. W tej sytuacji tylko jedno rozwiązanie daje Górnikowi utrzymanie - w sobotę zabrzanie muszą wygrać w Niecieczy, a Górnik Łęczna przegrać we Wrocławiu. - Liczę, że Śląsk potraktuje to spotkanie poważnie, że zagrają na serio. Za to ja biorę relanium i jadę z chłopakami do Niecieczy - zdradza Oślizło. Sytuacja byłaby dla Górnika znacznie korzystniejsza, gdyby we wtorek na swoim boisku pokonał Koronę Kielce. Zabrzanie długo nie mieli pomysłu na pokonanie Dariusza Treli, a jak już się wzięli za oblężenie bramki gości, to nie mieli szczęścia. W doliczonym czasie gry Siergiej Pilipczuk trafił w słupek i Górnik tylko zremisował. To wszystko wydarzyło się na oczach ponad 18 tys. kibiców, którzy chcieli pomóc zabrzanom w utrzymaniu. - Górnik zawsze miał wielu kibiców. Przed laty, jak gdzieś jechaliśmy, to mówił się, że kibice przychodzili na Górnika, a nie na swój zespół. Ale cóż, czasy się zmieniły - rozkłada ręce Oślizło. - W takim razie w sobotę całe Zabrze będzie modliło się o cud dla Górnika? - pytamy pana Stanisława. - Nie wiem, czy całe Zabrze wierzy w Boga, ale wiem na pewno, że wierzą w Górnika - kończy legenda klubu. Ze spadkiem z Ekstraklasy musiało pogodzić się już Podbeskidzie Bielsko-Biała. Interia zaprasza na tekstową relację na żywo z tego meczu. Początek o 15.30 Piotr Jawor