Górnik Zabrze zajmuje obecnie w ekstraklasie 14. miejsce z przewagą czterech punktów nad strefą spadkową. Można zastanawiać się czego brakuje Górnikowi żeby być wyżej, każdy zapewne dojdzie do innych wniosków. Mnie osobiście brakuje skuteczności - nawet nie tyle skuteczności w ogóle, co w ostatniej fazie meczu. Dobrym przykładem jest niedawny mecz z Radomiakiem. Moim zdaniem w polu Górnik nie prezentował się źle, ale trudno zdobyć choćby punkt kiedy oddaje się jeden strzał w światło bramki, w dodatku w samej końcówce. Gdyby zdobył gola osąd tego meczu byłby zapewne inny. Pierwszy wielki Górnik Zabrze nie musiał mieć ciśnienia Na początek drobna uwaga metodologiczna. Nie wiem dlaczego, ale przyjęło się, że ostatnia faza meczu to... ostatni kwadrans. Być może wynika to z faktu, że połowę łatwo pokroić na trzy części a mecz na sześć. Dla mnie twierdzenie, że mecz w siedemdziesiątej którejś minucie to już końcówka to jak świąteczne strojenie witryn sklepowych w listopadzie. W obecnych czasach ostatni kwadrans zaczyna się często w 80. minucie, rzadko zdarza się żeby sędzia nic nie doliczył, w ostatnich latach te doliczenia są coraz dłuższe. Wiele meczów Górnika jest na styk, to znaczy albo są nierozstrzygnięte, ale różnica w jedną lub drugą stronę wynosi jedną bramkę. Dlatego - to truizm - istotne gole w końcówce (istotne czyli mające wpływ na to kto wygrał) są tak ważne. Kiedy zabrzanie w 1957 roku zdobywali pierwszy tytuł mistrza Polski też nie zdobywali ich w finalnej fazie meczu zbyt dużo, ale nikt od niech wówczas tego nie oczekiwał, bo z reguły rozstrzygali wszystko wcześniej. Tylko jeden raz - w Sosnowcu z Zagłębiem - punkt przyniósł im gol wyrównujący na 2-2, którego autorem był Edward Jankowski. Potem strzelali w końcówce tylko gdy wysoko prowadzili: na 6-1 w rewanżu z Sosnowcem u siebie, na 5-1 z imiennikiem w Radlinie, na 4-1 z Lechem z Poznaniu i na 8-1 z Odrą u siebie w ostatnim meczu sezonu. To były jedynie efektowne zakończenia efektownych zwycięstw. Podsumowanie kolejki PKO Bank Polski Ekstraklasa w każdy poniedziałek o 20:00 - zapraszają: Staszewski, Peszko i goście! Górnik Zabrze: ból w ostatnich minutach Weźmy sezon kiedy Górnik spadał w 2009 roku. Wówczas zabrzanie zdobyli tylko jednego gola w końcowej fazie, który przyniósł im punkt (Szczot w 80.minucie na 2-2 z Arką) stracili wtedy za to aż pięć, który punkty im zabrał (Sobolewski z Wisły na 1-1 w 84. minucie, Garguła z Bełchatowa na 2-3 w 85. minucie, Strąk samobójcza z Lechem na 1-1 w 90. minucie, Dudek ze Śląska na 1-1 w 83. minucie a zwłaszcza Mąka z Polonii Warszawa na 0-1 w 90. minucie ostatniego meczu sezonu).Kiedy drużyna jest naprawdę dobra, nie musi być przesadnie skuteczna w końcówce, albo... nawet w ogóle. Kiedy jednak walczy o byt - gole w końcówce mogą ją uratować, dlatego właśnie wtedy musi być jak kobra królewska.