Zapraszamy na relację na żywo z meczu Górnik Zabrze - Raków Częstochowa! Relację można również śledzić na urządzeniach mobilnych Napastnika Górnika Łukasza Wolsztyńskiego pytamy czy Raków może być sensacją ligi, jak zabrzanie dwa lata temu. Wtedy podopieczni Marcina Brosza skończyli sezon na miejscu dającym grę w europejskich pucharach. - Wszyscy w Ekstraklasie uczymy się tej drużyny. Analizowaliśmy jednak ich grę jeszcze kiedy grali w I lidze czy w Pucharze Polski, gdzie wyeliminowali Legię. Fajnie grali w piłkę i wielu oglądało ich występy. Już wtedy było przesądzone, że będą grali w Ekstraklasie, więc analizowało się ich grę. My musimy się teraz jednak skupić na sobie i zagrać dobre spotkanie, bo wiemy na co nas stać. Trzeba zagrać, przy wsparciu naszych kibiców, dobrze, a przede wszystkim odnieść zwycięstwo - zaznacza Wolsztyński. Co będzie kluczem do sukcesu w meczu z Rakowem? - Dobra gra. Jak jest jakość, to przekłada się to później na wynik. Drużyna, która gra lepiej od przeciwnika i ofensywniej, to ma tych sytuacji więcej, a co za tym idzie strzela bramki. Chcemy zagrać ofensywnie, z dobrą jakością. To będzie klucz do zwycięstwa - podkreśla piłkarz Górnika. "Wolsztyn" szuka swojej bramki w Ekstraklasie. W poprzednim sezonie zdobył ją w ostatnim meczu sezonu z Koroną w Kielcach. Teraz na koncie powinien mieć już trafienie, bo zdobył bramkę w poniedziałek w Krakowie, ale niesłusznie nie została ona uznana przez sędziów. - Bardzo bym chciał w sobotę wpisać się na listę strzelców. W każdym meczu chciałbym strzelać bramki, bo jestem zawodnikiem ofensywnym i wiadomo, zależy mi na tym, bo pomagam w ten sposób zespołowi. Najważniejsze jest dobro drużyny, to żeby Górnik wygrał, a nie jakieś osobiste cele. Oczywiście będę chciał dołożyć swoją cegiełkę, żeby po mojej bramce lub asyście Górnik wygrał - zaznacza. Piłkarza pytamy jeszcze o kontrowersyjną sytuację z poniedziałkowego meczu z "Białą Gwiazdą", kiedy to w pierwszej połowie, prowadzący mecz Jarosław Przybył i siedzący w wozie VAR Bartosz Frankowski, nie uznali mu, jak pokazały telewizyjne powtórki, prawidłowo zdobytego gola. - Nie ma złości. Jestem raczej typem, który nie rozpamiętuję takich sytuacji, bo nic nie jestem w stanie zmienić. Taka została podjęta decyzja przez sędziego i ja ją akceptuję. Nieważne czy był błąd czy nie, każdy jest człowiekiem. Nie chcę do tego wracać - tłumaczy 24-letni Wolsztyński. Michał Zichlarz Wyniki, terminarz i tabela Ekstraklasy