Z trybun spotkanie w Zabrzu oglądał selekcjoner reprezentacji Polski Adam Nawałka, który chciał na własne oczy przekonać się w jakiej formie są potencjalni kadrowicze. Mecz w ramach eliminacji Euro 2016 z Gruzją coraz bliżej (13 czerwca na Stadionie Narodowym w Warszawie). Poczynania swoich byłych kolegów obserwował również Arkadiusz Milik.W niedzielę Górnik ograł Pogoń Szczecin (2-0). Kibice liczyli na powtórkę, ale piłkarze Lechii zapowiadali, że przyjechali do Zabrza po trzy punkty i słowa potwierdziły się na boisku. Goście od pierwszych minut prezentowali się lepiej. Ich akcje mogły się podobać, były konstruowane w niezłym tempie, a pierwszoplanową postacią był Sebastian Mila - reżyser akcji ofensywnych Lechii.Już w 7. minucie podopieczni Jerzego Brzęczka powinni objąć prowadzenie. Mila posłał świetne prostopadłe podanie do Macieja Makuszewskiego, który strzelił mocno z 12 metrów, ale Grzegorz Kasprzik ręką zdołał odbić piłkę. Kilka minut później znów kapitalnie zagrał Mila. Tym razem jednak Antonio Czolaka w porę powstrzymał Seweryn Gancarczyk.Obrońcy Górnika nie nadążali za zawodnikami Lechii. W 16. minucie Bruno Nazaraio z łatwością "zgubił" Mateusza Słodowego, ale posłał za mocne podanie do Czolaka. Potem Mila postanowił sprawdzić czujność Kasprzika. Bramkarz Górnika stanął jednak na wysokości zadania.Pierwszą groźną akcję gospodarze przeprowadzili dopiero w 26. minucie. Łukasz Madej znalazł się w polu karnym i zdołał oddać strzał. W porę zablokował go Jakub Wawrzyniak. W odpowiedzi gdańszczanie przeprowadzili szybką akcję. Stojan Vranjes posłał piłkę w pole karne z lewego skrzydła. Czolak był osiem metrów od bramki i nie trafił czysto w piłkę.Końcówe minuty pierwszej części należały do Górnika. W 40. minucie zabrzanie wyprowadzili błyskawiczną kontrę, którą zapoczątkował odbiorem w środku boiska Radosław Sobolewski. Piłka dotarła na wolne pole do Madeja i wydawało się, że gol musi paść. Pomocnik Górnika mógł zrobić wszystko, ale fatalnie spudłował. W drugiej połowie mocno się rozpadało, ale widowisko stało na całkiem dobrym poziomie. Gra się wyrównała za sprawą postawy gospodarzy, którzy zaatakowali odważniej. W 51. minucie Łukasz Budziłek poradził sobie ze strzałem Romana Gergela. Chwilę później Sobolewski huknął z 40 metrów. Piłka przeleciała tuż obok spojenia słupka z poprzeczką. Gdyby to wpadło...W końcu przebudzili się goście. W 58. Mila zauważył, że Kasprzyk jest wysunięty z bramki i z połowy boiska chciał go przelobować. Bramkarz Górnika zdążył wrócić do swojej świątyni. Potem Mila przymierzył z 17 metrów. Futbolówka nabrała poślizgu na mokrej murawie, ale do pełni szczęścia zabrakło centymetrów.Najlepszy na boisku Mila w 78. minucie dał prowadzenie Lechii. Reprezentant Polski otrzymał doskonałe prostopadłe podanie od Kevina Friesenbichlera i posłał piłkę nad próbującym ratować sytuację Kasprzikiem. Adam Danch wygarnął futbolówkę już zza linii bramkowej. W doliczonym czasie gry sędzia pokazał dwie czerwone kartki. Najpierw za dwie żółte z boiska wyleciał Gergel. Chwilę potem za ostry faul na Mariusz Przybylskim przedwcześnie do szatni musiał udać się Nikola Leković. Powiedzieli po meczu: Jerzy Brzęczek (trener Lechii): "Cieszymy się bardzo, że wyjeżdżamy z trudnego terenu z trzema punktami. Gratuluję chłopakom, że grając konsekwentnie zdobyli bramkę dającą nam prowadzenie. Oceniając cały mecz myślę, że wygraliśmy zasłużenie. W pierwszej połowie nie wykorzystaliśmy swoich sytuacji i - jak to często bywa - mogliśmy zostać za to ukarani. Górnik miał bowiem stuprocentową okazję, aby wyjść na prowadzenie i mecz pewnie wyglądałby inaczej. W drugiej połowie kontrolowaliśmy grę, ale trochę za wolno operowaliśmy piłką. Byliśmy przygotowani na różne ustawienia zabrzan i ich gra czterema obrońcami nie była dla nas zaskoczeniem". Józef Dankowski (trener Górnika): "Lechia była zespołem lepszym i wygrała zasłużenie. W pierwszej połowie goście mieli przewagę. Bramkę straciliśmy wtedy, kiedy mecz był wyrównany i nic nie wskazywało na to, że może nam się coś złego przytrafić. W miarę dobrze funkcjonowaliśmy w obronie, jednak zrobiliśmy ten jeszcze jeden błąd i w konsekwencji nie zdobyliśmy nawet punktu". Górnik Zabrze - Lechia Gdańsk 0-1 (0-0) Bramka: Sebastian Mila (78.) Żółta kartka - Górnik Zabrze: Roman Gergel. Lechia Gdańsk: Kevin Friesenbichler. Czerwona kartka za drugą żółtą - Górnik Zabrze: Roman Gergel (90+2). Czerwona kartka - Lechia Gdańsk: Nikola Leković (90+3-faul). Sędzia: Bartosz Frankowski (Toruń). Widzów 3˙000. Górnik Zabrze: Grzegorz Kasprzik - Mateusz Słodowy (85. Szymon Skrzypczak), Adam Danch, Ołeksandr Szeweluchin, Seweryn Gancarczyk (76. Mariusz Magiera) - Łukasz Madej, Erik Grendel, Roman Gergel, Radosław Sobolewski, Rafał Kosznik - Konrad Nowak (69. Mariusz Przybylski). Lechia Gdańsk: Łukasz Budziłek - Grzegorz Wojtkowiak, Rafał Janicki, Gerson, Jakub Wawrzyniak (46. Nikola Leković) - Maciej Makuszewski, Ariel Borysiuk, Sebastian Mila (90+2. Daniel Łukasik), Stojan Vranjes, Bruno dos Santos Nazario - Antonio Czolak (67. Kevin Friesenbichler) <a href="http://wyniki.interia.pl/rozgrywki-S-ekstraklasa-2014-2015-final-grupa-mistrzowska,cid,3,rid,2257,gid,763,sort," target="_blank">Zobacz wyniki, terminarz i tabelę w grupie mistrzowskiej T-Mobile Ekstraklasy</a>