<a href="http://wyniki.interia.pl/rozgrywki-L-polska-ekstraklasa-2012-2013,cid,3">Zobacz szczegóły Ekstraklasy - tabele, komplet wyników, terminarz</a><a href="http://nazywo.interia.pl/relacja/gornik-zabrze-lech-poznan,3710"></a> <a href="http://nazywo.interia.pl/relacja/gornik-zabrze-lech-poznan,3710">Zobacz zapis relacji LIVE</a> Decyzja sędziego o rzucie karnym była dyskusyjna. Po składnym ataku Lecha Karol Linetty strzelił z 20 m na bramkę i trafił w łokieć odwróconego tyłem Seweryna Gancarczyka. Gancarczyk ruchu do piłki nie zrobił, nawet nie wiedział, co się dzieje. Arbiter wskazał jednak na "wapno" i pokazał żółtą kartkę Sewerynowi. - Ten karny to był prezent dla Lecha od sędziego - kręcił głową Seweryn Gancarczyk. Z rzutu karnego Hubert Wołąkiewicz strzelił w środek bramki, a Łukasz Skorupski rzucił się w prawy róg i goście cieszyli się z prowadzenia. Prowadzenia, na które zasłużyli, gdyż w drugiej połowie wypracowali sobie trzy stuprocentowe okazje, w których świetnie interweniował Skorupski. - Zapraszamy panie sędzio do szatni - namawiał rozgoryczony Gancarczyk arbitra Pawła Raczkowskiego. - Nie odzywaj się - usłyszał w odpowiedzi od sędziego. Inna sprawa, że zabrzanie powinni mieć pretensje także, a może przede wszystkim do siebie. W końcówce zmarnowali przecież karnego, którego wypracował szarżujący w polu karnym Bartosz Iwan. Bartek minął Ceesaya i Kamińskiego, gdy ten drugi wystawiając nogę spowodował upadek zabrzanina. Z 11 m nie trafił na bramkę Prejuce Nakoulma. Godny uwago jest fakt, że Hubert Wołąkiewicz zdobył swojego pierwszego gola dla Lecha Poznań. W rundzie jesiennej w Poznaniu Lech zremisował z Górnikiem 0-0, ale to zabrzanie byli zespołem lepszym. Mieli dobre okazje bramkowe, Arkadiusza Milika, Prejuce’a Nakoulmę i Pawła Olkowskiego zawodziła jednak wtedy skuteczność. Lech był pół roku temu bezradny, bo nie radził sobie z wysokim pressingiem rywali. Trener Lecha Mariusz Rumak odrobił jednak zadanie domowe - zalecił swojej drużynie taką grę, jaką preferuje Górnik. Obie drużyny grały więc bardzo agresywnie, a jednocześnie na małej przestrzeni. Mało było miejsca na rozegranie akcji, o szansie na grę z kontrataku piłkarze obu zespołów mogli w ogóle zapomnieć. Trudno jednoznacznie ocenić to spotkanie w pierwszej połowie - było szybkie, świetne dla miłośników taktyki, a jednocześnie brakowało w nim emocjonujących sytuacji. Lechici oddali zaledwie dwa celne strzały: Bartosz Ślusarski w 23. minucie (z rykoszetem od Bartosza Iwana) oraz Aleksandar Tonew w 35. minucie. Zabrzanie oddali raptem trzy uderzenia w ogóle, ale przy żadnym z nich Jasmin Burić nie musiał nawet interweniować. Warto jednak wspomnieć niezły strzał Wojciecha Łuczaka z 21. minuty - był niecelny może o pół metra. Sęk w tym, że z prawej strony na wolne pole wbiegał Paweł Olkowski, a Łuczak go nie dostrzegł. - W analizach fizycznych, którymi dysponuję, Górnik jest najbliżej nas, a nikt nie jest lepszy - mówił przed tym spotkaniem trener Lecha Mariusz Rumak. Trudno się było jednak spodziewać, by oba zespoły zdołały grając w taki sposób wytrzymać całe spotkanie. W kilku pierwszych minutach po przerwie lepiej prezentowali się zabrzanie, bliski trochę fartownego gola był stoper Adam Danch. Już od 51. minuty sytuację opanował jednak Lech. Bramkarz Górnika Łukasz Skorupski trzykrotnie ratował swój zespół przed utratą gola. Najpierw obronił strzał Kaspera Hamalainena z 15 metrów, choć Fina miał sporo miejsca i nikogo przed sobą. Trzy minuty później poznaniacy wyprowadzali kontratak trzech na dwóch - tym razem w sytuacji sam na sam znalazł się wprowadzony w przerwie Łukasz Teodorczyk. Skorupski odbił jednak piłkę w bok. Nie minęły kolejne dwie minuty, a golkiper zabrzan kapitalnie wybił piłkę spod poprzeczki po strzale z dystansu Hamalainena. Lech bez wątpienia zasłużył na gola, bo miał świetne okazje, ale zdobył go po wspomnianym rzucie karnym. W 62. minucie poznaniacy wyprowadzili kolejny ładny kontratak - na strzał zza pola zdecydował się 18-letni Karol Linetty. Lech zaczął bronić swojej minimalnej przewagi i omal to się nie zemściło. W 89. minucie rajd w polu karnym gości przeprowadził Bartosz Iwan. Minął Ceesaya, a gdy obiegał Marcina Kamińskiego, został przez niego zahaczony. Teraz to Górnika dostał "jedenastkę" od sędziego, a przed szansą wyrównania stanął Prejuce Nakoulma. Uderzył jednak fatalnie - obok słupka. Po czterech doliczonych minutach to poznaniacy cieszyli się więc z trzech punktów. Lech wygrał dziewiąte z dziesięciu wyjazdowych spotkań w tym sezonie. Do Legii traci tylko dwa punkty, a nad kolejnymi ekipami ma już trzy i cztery punkty przewagi. 18. kolejka T-Mobile Ekstraklasy: Górnik Zabrze - Lech Poznań 0-1 (0-0) Bramka: 0-1 Wołąkiewicz (64. Z karnego po zagraniu ręką Gancarczyka po strzale Linettego). Górnik: Skorupski - Olkowski, Danch, Szeweluchin ŻK, Gancarczyk ŻK - Bonin (73. Nakoulma), Iwan, Kwiek (72. Mączyński), Łuczak, Mosnikov - Zahorski (73. Jeleń). Lech: Burić - Ceesay, Kamiński, Djurdjević, Wołąkiewicz - Linetty (84. Lovrencics), Murawski ŻK, Trałka, Hamalainen, Tonew (86. Możdżeń) - Ślusarski (46. Teodorczyk). Sędziował Paweł Raczkowski z Warszawy. Widzów 3 tysiące. Autor: Andrzej Grupa, Współpraca: MiBi