W przegranym starciu w niedzielę z "Portowcami" piłkarze Górnika rozczarowali, oddając w przeciągu całego spotkania zaledwie jeden celny strzał. Jak ocenia ten mecz Jan Kowalski, który z Górnikiem jako piłkarz zdobywał mistrzostwo Polski siedem razy, a potem przez wiele lat opiekował się pierwszą drużyną? - Byłem zaskoczony in minus. Przede wszystkim myślałem, że w tym spotkaniu Górnik zagra lepiej, niż to pokazał. W pierwszej połowie kompletnie nic, w drugiej było już może lepiej, ale dla takiego klubu jak Górnik, to nie przystoi tak grać. Wierzę jednak, że w kolejnych grach to wszystko będzie wyglądało znacznie lepiej - podkreśla jedna z wielkich legend górniczego klubu i były reprezentant Polski. Kibicuj naszym na IO w Tokio! - <a href="https://sport.interia.pl/raporty/raport-tokio-2020/aktualnosci?utm_source=raport&utm_medium=raport&utm_campaign=raport" target="_blank">Sprawdź </a> Zdaniem Jana Kowalskiego potrzeba jest jednak cierpliwość, bo wiele zmian, do jakich doszło w Górniku latem, nie może pozostać bez wpływu na to, jak drużyna będzie się prezentowała w najbliższym czasie. Już w piątek zresztą okazja do poprawy, bo zabrzanie u siebie mierzą się z Lechem Poznań, który na inaugurację też zawiódł, ledwie remisując u siebie z beniaminkiem Radomiakiem. - Trener Jan Urban jest na tyle doświadczonym szkoleniowcem, który przecież prowadził niejeden klub, że znajdzie jakieś rozwiązanie. Z pewnością przeanalizują wszystko, dlaczego tak ostatnio grali, bo my wszyscy oczekiwaliśmy dobrej gry ze strony Górnika, a tego nie było. Z Banikiem ta pierwsza połowa w meczu sparingowym przed ligą była bardzo dobra, zespół utrzymywał się przy piłce, kreował sytuacje. Że przegrali 1-3 to było mało ważne. Istotne dla mnie w tym spotkaniu było to, że była jakaś gra. Tymczasem z Pogonią nie wyglądało to dobrze, ale jak mówię, trzeba odczekać i być cierpliwym - podkreśla legenda Górnika. Michał Zichlarz