W pierwszym meczu z Lechem Poznań (1-1) przed tygodniem grecki piłkarz Górnika należał do najlepszych w swoim zespole. Było to widać choćby po statystykach. 24-letni skrzydłowy wykonał w spotkaniu z "Kolejorzem" największą ilość sprintów, bo aż 27. Do tego zmierzono mu też największą szybkość, bo aż 33,28 km/h. To on uratował też swoją drużynę od utraty bramki, wybijając sprzed linii bramkowej piłkę po uderzeniu Filipa Szymczaka. - W każdym meczu staram się dawać z siebie 100 procent czy więcej, wszystko po to, żeby moja drużyna wygrała. Z Lechem ostatnio nie tylko ja, ale cały zespół zaprezentował się z dobrej strony. Jeśli unikniemy błędów, które popełnialiśmy ostatnio, to powinno być dobrze i nie będziemy tracić kolejnych punktów - mówi Masouras, który w Ekstraklasie występuje od września . W meczu z Podbeskidziem zabrzanom na pewno nie będzie łatwo. "Górale" pod wodzą Roberta Kasperczyka świetnie zaczęli ten rok, pokonują u siebie Legię Warszawa 1-0. Teraz będą chcieli zaliczyć na swoim stadionie kolejną wygraną, która może sprawić, że opuszczą ostatnie miejsce w tabeli Ekstraklasy. Z kolei Górnik goni czołówkę. Celem zespołu prowadzonego przez Marcina Brosza są europejskie puchary, jak było to 2018 roku. - Nie patrzymy na rywala, a jedziemy tam grać swoją piłkę. Ostatnia wygrana z Legią to dla Podbeskidzia był bardzo dobry wynik, ale w Ekstraklasie każde spotkanie jest zupełnie inne - podkreśla Masouras. Początek niedzielnego spotkania o godzinie 15.00. Mecz poprowadzi Paweł Raczkowski z Warszawy. Michał Zichlarz