Po 28 ligowych kolejkach "Górnicy" zajmują w ligowej tabeli 13. miejsce, z 28 punktami na koncie. Z kolei Legia jest druga, mając na koncie 54 "oczka", o trzy mniej od lidera Lechii Gdańsk. Jak będzie w niedzielnym starciu? Pytamy o to przewodzącego stawce najskuteczniejszych napastników w lidze Igora Angulo. - I Legia i Górnik to czołowe kluby w Polsce, jeśli nie najlepsze. Ta rywalizacja trwa od lat i będzie trwała pewnie wiecznie. Czuć tą atmosferę, ale tam na boisku gramy już dla siebie. Wiadomo jaka jest nasza sytuacja, potrzebujemy punktów i musimy ich szukać w każdym spotkaniu, z każdym rywalem. Teraz każdy mecz jest dla nas super ważny. Legia ma dobry zespół, nie będzie łatwo, ale gramy w domu, przed naszymi fanami. Z tego co słyszę, to stadion ma być wypełniony, tak że gramy dla siebie i naszych kibiców - mówi Angulo. Do teraz sprzedano prawie 20 tysięcy biletów. Jako że na meczu w Zabrzu ma nie być fanów Legii, to na stadion może wejść 24 tys. osób. Szansa na zobaczenie atrakcyjnego spotkania jeszcze więc jest. Przy okazji, na obiekcie Ernesta Pohla padnie jutro rekord frekwencji w tym sezonie, bo jeszcze żaden mecz nie zgromadził takiej publiki. Wiele będzie zależało od postawy właśnie Angulo. Dotychczas 17 razy udawało mu się w bieżących rozgrywkach trafiać do siatki. Jak będzie w niedzielę? - Będę się starał, ale jak zawsze powtórzę, liczy się wynik i postawa całego zespołu, tym bardziej, że punkty są nam bardzo potrzebne. Jasne, jak trafię do siatki, a wygramy, to radość będzie jeszcze większa, ale najważniejszy jest cel drużyny - mówi snajper Górnika, który ma już na swoim "rozkładzie" legionistów. Strzelił drużynie z Warszawy dwa gole w lipcu zeszłego roku, w premierowym meczu sezonu 2017/18. Górnik wygrał wtedy 3-1. Potem był remis w półfinale Pucharu Polski. - Tutaj, w Zabrzu nie przegraliśmy. Wygrana w lidze w poprzednim sezonie i remis w Pucharze Polski. W Warszawie nie bardzo nam szło, ale na swoim boisku jesteśmy groźni. Mam nadzieję, że tak będzie i teraz - podkreśla Angulo-gol. Zobacz szczegóły z Ekstraklasy! Michał Zichlarz