Trudna sytuacja w ligowe tabeli sprawiła, że Górnik zimą sięgnął po armię zaciężną. Do klubu sprowadzono siedmiu nowych zawodników, w tym aż sześciu obcokrajowców. Jednym z nich jest Mystakidis. To zawodnik pochodzący z miejscowości Katerini, leżącej niedaleko Salonik. Jako nastolatka wypatrzyli go skauci niemieckiego klubu Hoffenheim, gdzie szybko się przeniósł. Potem terminował w innych niemieckich klubach, jak Waldhof Manheim i znanym z dobrej pracy z młodzieżą SC Freiburg. Utalentowany zawodnik wrócił jednak do domu. Podpisał kontrakt z PAOK Saloniki, z którym dwa razy wywalczył Puchar Grecji. Dobrze zapowiadającą się karierę przerwała kontuzja. Ostatnio z PAOK był wypożyczany do Panathinaikosu, 6 spotkań wiosną zeszłego roku, a jesienią do PAS Giannina. Teraz jest w Zabrzu, gdzie wiosną wystąpił we wszystkich spotkaniach w lidze i w Pucharze Polski. Na początku trener Marcin Brosz puszczał go na boisko z ławki rezerwowych. Teraz grecki skrzydłowy zaczyna od pierwszej minuty. Mimo ostatniej porażki z w derbach Piastem Gliwice (0-2), to Mystakidis uważa, że Górnik nie będzie miał problemów z utrzymaniem się w Ekstraklasie. - Tak naprawdę jesteśmy ze sobą razem dopiero od miesiąca. Za nami kilka spotkań, w których pokazaliśmy się z niezłej strony. Są punkty, są wyniki, a z czasem powinno być jeszcze lepiej. Z Piastem nie wyszło, ale z każdym kolejnym meczem czy treningiem będziemy lepiej zgrani, będziemy się lepiej rozumieć. Jestem optymistą jeśli chodzi o czekające nas spotkania - mówi grecki zawodnik. Szansa na kolejne punkty już pojutrze wieczorem. Górnik gra na wyjeździe z Lechem Poznań (piątek, godzina 20.30). Michał Zichlarz