Zabrzanie utrzymali się w Ekstraklasie, wygrywając 1-0 z Miedzią Legnica na wyjeździe w sobotę. We wtorek, na swoich "śmiechach", doznali porażki z Wisłą Płock w takim samym stosunku. Była to już ich ósma porażka u siebie w tym sezonie i aż piąta wiosną. Na szczęście dla siebie wszystko rekompensują sobie dobrymi wynikami w grach na obcych stadionach. - Z Wisłą Płock zabrakło skuteczności w drugiej połowie. Mieliśmy z cztery czy pięć takich klarownych okazji do tego, żeby trafić do siatki rywala. Do tego słupek i kilka dobrych interwencji ze strony bramkarza drużyny z Płocka. Gdyby jedna bramka dla nas wpadła, to potem by już "poszło". Niestety, straciliśmy bramkę do przerwy i przegrywamy - komentował po meczu z "Nafciarzami", którzy dzięki wygranej są bliscy pozostania w Ekstraklasie, Maciej Ambrosiewicz, pomocnik Górnika. Skąd tak słabe wyniki w grach na Stadionie im. Ernesta Pohla, gdzie wcześniej mało komu udawało się zdobywać komplet punktów? - Ciężko odpowiedzieć... Kibice nas wspierają, dopingują. Ja sam mogę powiedzieć, że po wejściu na boisko czułem ich wsparcie. Ale tak to czasami jest, że różnie to wszystko przebiega w meczu, no i akurat tak wyszło, że w tym sezonie tych spotkań na swoim stadionie przegraliśmy stanowczo za dużo - podkreśla Ambrosiewicz. Po 36 ligowych kolejkach drużyna prowadzona przez Marcina Brosza ma na swoim koncie 43 punkty i zajmuje 11. pozycję w tabeli. Na zakończenie rozgrywek jedenastka z Zabrza zagra w meczu wyjazdowym z Koroną Kielce. Ostatnie mecze w grupie spadkowej odbędą się w sobotę o godzinie 15.30. Michał Zichlarz, Zabrze Ekstraklasa: wyniki, tabela, strzelcy, terminarz