Kiedy dwa lata temu zabrzanie awansowali do najwyższej klasy rozgrywkowej, to drużyna Marcina Brosza oparta była na młodych piłkarzach, jak Szymon Żurkowski, Tomasz Loska, bracia Wolsztyńscy czy Maciej Ambrosiewicz. Obcokrajowców można było szukać ze świecą. Teraz proporcje w Górniku się odwróciły. Nie znaczy to jednak, że w Zabrzu zapomniano o młodych zawodnikach z regionu. Na początku rozgrywek jednym z takich młodych gniewnych, który z jak najlepszej strony pokazuje się w górniczej jedenastce jest Ścislak. To wychowanek MOSiR Jastrzębie, klubu, którego wychowankiem jest też Szymon Żurkowski, sprzedany niedawno za 3,7 mln euro do Fiorentiny. Ściślak, tak jak popularny "Zupa", pochodzi z Jastrzębia-Zdroju, a w Zabrzu mają nadzieję, że pójdzie w jego ślady. - Każdy chciałby iść takimi śladami. Ja wiadomo, chciałbym budować swoje nazwisko, a co będzie później, to zobaczymy - tłumaczy. Młody zawodnik przebojem walczy o miejsce w zespole Górnika. Do rozgrywek został zgłoszony dzień przed rozpoczęciem rozgrywek Ekstraklasy. Zadebiutował w meczu drugiej kolejki z Zagłębiem Lubin u siebie. Wszedł na boisko po godzinie gry i walnie przyczynił się do zwycięstwa nad "Miedziowymi" 1-0. Razem z Łukaszem Wolsztyńskim rozruszał niemrawą wcześniej grę drużyny. Podobnie było w sobotnim starciu z Rakowem Częstochowa. Wszedł na boisko zaraz po przerwie i też mocno pomógł w wygranej. - Daniel dał dobrą zmianę. Jego wejście z Mannehem dużo wniosło. Szkoda, że nie wykorzystał dobrej sytuacji, bo jeszcze bardziej by go to napędziło, dałoby młodemu zawodnikowi większą pewność siebie - mówi trener Brosz. Wiosną Ściślak grał w trzecioligowych rezerwach Górnika. Prezentował się na tyle dobrze, że trafił do pierwszego zespołu. Do pierwszej drużyny dołączył już na czerwcowym zgrupowaniu w Wodzisławiu Śląskim. Jak podkreślał trener Brosz, to miejsce wywalczył sobie dobrą postawą w drużynie CLJ i rezerw. Potem był kolejny obóz w Poznaniu, letnie sparingi, a wreszcie debiut w Ekstraklasie, gdzie młody gracz pokazuje, że nie ma kompleksów, a za to duże możliwości. - Na pewno na początku nie spodziewałem się, że dostanę tyle szans od trenera. Cieszy mnie to, że z kolejnym spotkaniem zdobywam zaufanie szkoleniowca i wiadomo, jak każdy piłkarz liczę na więcej minut. Cele? Po tych debiutach, to jak najwięcej grać i zagrać w wyjściowej jedenastce. To jest mój cel na teraz. A co później, to zobaczymy. Jeżeli będzie dobrze szło, to wiadomo, bramka, asysta. Stopniowo staram się realizować te swoje cele i założenia - tłumaczy. Nominalnie jest ofensywnym pomocnikiem, ale jak sam mówi, w środku pola zagra na każdej pozycji. Kto wie czy po kolejnym dobrym meczu z Rakowem nie dostanie szansy w wyjściowej jedenastce w meczu przeciwko Jagiellonii Białystok w sobotę? - To byłoby coś pięknego zagrać od pierwszej minuty, ale decyzja należy do trenera - zaznacza nastoletni pomocnik. Michał Zichlarz