W pierwszej kolejce po restarcie rozgrywek, w meczu z ŁKS-em, "Górnicy" nabiegali 123 kilometry. W piątkowym spotkaniu z gdańszczanami u siebie jeszcze poprawili ten wynik. Już do przerwy mieli w nogach 64 km. Ostatecznie cały zespół przebiegł w starciu z jedenastką z Pomorza 125 kilometry! To dystans z Zabrza do Częstochowy i z powrotem. - Nabiegaliśmy 125 km i jest to na pewno wynik godny uwagi. Chłopaki walczyli, biegali i starali się jak mogli - podkreśla Martin Chudy. Słowacki bramkarz Górnika, wraz ze strzelcami dwóch bramek w remisowym meczu: Erikiem Jirką oraz Łukaszem Zwolińskim, należał w piątek do najlepszych na boisku. Z gdańszczanami górnicza jedenastka prowadziła 2-0, żeby w końcówce stracić dwie bramki i ważne punkty. - Szkoda, że się nie udało wygrać. Na przerwę mogliśmy schodzić z większym dorobkiem niż ta jedna bramka. Trzeba też powiedzieć, że pierwsza połowa kosztowała nas dużo energii. W drugiej chcieliśmy grać podobnie, ale za bardzo się cofnęliśmy. Wynikało to jednak z postawy rywala, który narzucił swój styl. Na pewno też w meczu z Lechią za mało wykorzystywaliśmy Igora Angulo - komentował trener Brosz.