<a href="http://kalendarz.toolix.pl/kalendarz-kalendarz-sportowy,670.html" target="_blank">Co? Gdzie? Kiedy? Bądź na bieżąco i sprawdź Sportowy Kalendarz!</a> Interia: Z remisu z Wisłą na swoim stadionie nie jesteście chyba zadowoleni? Roman Gergel: - No tak, szczególnie, że w drugiej połowie mieliśmy sytuację, które powinniśmy byli wykorzystać. Niestety, tak się nie stało i nie zdobyliśmy kompletu punktów. Ważne, że w tej sytuacji nie przegraliśmy. Znowu słabo zagraliście w pierwszej połowie i zaraz na początku, podobnie jak to było niedawno z Koroną, straciliście bramkę na początku spotkania. Z czego to wynika? - Sam nie wiem czemu tak jest. To już się powtarza od kilku meczów. Pracujemy nad tym, ale przychodzi mecz, jest druga minuta i znowu to samo. Takie sytuacje nie mogą się powtarzać. Tracimy bramkę, a później trudno o odrobienie strat. Może wynika to z braku koncentracji. Na pewno tak nie powinno być i ten element trzeba poprawić. Druga połowa meczu z Wisłą była już w waszym wykonaniu dużo lepsza. Skąd taka metamorfoza? - Ciężko powiedzieć. Mieliśmy sytuacje jeszcze w pierwszej połowie, ale ani Maćkowi Korzymowi, ani mnie nie udało się ich wykorzystać. Podobnie było po przerwie, choć dobrze, że udało się zdobyć wyrównującą bramkę. Nie pozostaje nam nic innego, jak dalej walczyć. Pan sam w końcówce meczu z Wisłą mógł przesądzić o losach meczu... - To prawda. Pawel Widanow zagrał bardzo mocną piłkę, a ja poszedłem na pierwszy słupek. Zabrakło mi dosłownie kilku centymetrów, żeby trafić w piłkę i skierować ją do siatki. Teraz przed wami kolejne spotkanie na własnym stadionie z Górnikiem Łęczna. Jak będzie? - Druga połowa meczu z Wisłą jest dobrym prognostykiem. Nie powinno być źle i oby udało się w końcu wygrać. Na pewno jednak trzeba się ustrzec błędów, jakie popełniamy. To się nie może powtarzać. Rozmawiał w Zabrzu Michał Zichlarz