Po meczu piłkarze Górnika chcieli podejść pod trybunę, na której dopingują najwierniejsi kibice spod znaku "Torcidy". Ci jednak... odwrócili się do nich plecami. Były gwizdy i wyzwiska. - To dla nas fatalny poniedziałek. Po ostatnich niezłych meczach w naszym wykonaniu spodziewaliśmy się czegoś zupełnie innego. Niestety, rywal wykorzystał nasz błąd i w 24. minucie zdobył prowadzenie. W drugiej połowie mieliśmy swoje sytuacje. Był strzał Gergela, dobre dośrodkowanie Madeja, ale nie udało się zdobyć gola. Graliśmy chaotycznie, aż w końcu straciliśmy jeszcze jednego gola i Podbeskidzie odskoczyło nam już na 7 punktów. Co do kibiców, to mają prawo wyrażać swoje niezadowolenie. Górnik to marka, a w ostatnich sezonach drużyna była w pierwszej ósemce. Teraz zamykamy tabelę. Niektórym takie okrzyki pomagają, innych to deprymuje. Taki wybrali sobie jednak zawód. Trzeba być twardym - tłumaczy trener Ojrzyński. Zupełnie inne nastroje panują za to w zespole Podbeskidzia. Górale mają już na swoim koncie 15 punktów i awansowali na 12. miejsce w tabeli wyprzedzając m.in. Jagiellonię. - Dla nas był to mecz o podwójnym ciężarze gatunkowym. Zresztą dla Leszka i Górnika również. Punkty obu zespołom były przecież bardzo potrzebne. Dlatego jest podwoja radość, że wyjeżdżamy z wygraną, co przypomnę nie udało się ostatnio nawet Legii. Spodziewaliśmy się ciężkiego meczu i taki on był. Cieszę się też z bramki Roberta Demjana. Golem i zwycięstwem sprawił sobie dzisiaj prezent urodzinowy. Zresztą podobnie jak też obchodzący urodziny Fabian Hiszpański - cieszy się trener Podoliński, którego przyjście kompletnie odmieniło bielską jedenastkę. Michał Zichlarz z Zabrza