Kibice tracą cierpliwość, narzekają zarówno na kolektyw, jak i na poszczególne jednostki, z których najbardziej obrywa się Maciejowi Korzymowi i Leszkowi Ojrzyńskiemu. A nam przypominają się sceny z udziałem sympatyków Górnika, kiedy to w 2009 roku przyszło im opuścić szeregi Ekstraklasy. Na chwilę obecną nikt jeszcze nie każe piłkarzom zakładać koszulek "zagrzewających" do bardziej intensywnych treningów, nikt też nie wbiega na murawę w pogoni za zawodnikami, by odebrać niegodnym stroje z herbem Górnika na piersi. I miejmy nadzieję, że do tego nie dojdzie. Bo Górnik Zabrze to kawał historii polskiego futbolu, to klub z tradycjami i ambicjami, nawet jeśli obecnie jest w głębokim dołku. Teraz ważne jest to, by utrzymać się w najwyższej klasie rozgrywek, bo z każdego dołka kiedyś się wychodzi.Wyniki wynikami, ale oddajmy też sprawiedliwość Leszkowi Ojrzyńskiemu, który ostatnimi czasy często pojawia się na językach kibiców. Zarzuca się mu, że ściągnął do Zabrza Korzyma. W tym miejscu wypada się na moment zatrzymać i przypomnieć, że w chwili, gdy transfer ten stał się faktem, niewiele słychać było głosów sprzeciwu. W Zabrzu liczyli chyba, że zacznie on strzelać na potęgę, a przecież śledząc karierę tego zawodnika, zauważamy, że to nie jest typ napastnika, który w każdym meczu strzela gola. Jeden sezon w Koronie z dziewięcioma bramkami, pozostałe maksymalnie cztery. Owszem, Korzyma swego czasu znała i często ceniła spora część piłkarskiej Polski, ale za charakter, waleczność, za to, że nogi nie odstawia, także za atmosferę, którą robił w szatani "Bandy Świrów". Ale nie za bramkostrzelność. Faktem jest, że po opuszczeniu Korony Kielce Maciej Korzym przygasł. W Zabrzu mógł się odbudować, ale chyba przerosły go oczekiwania. Bo jeśli spodziewano się drugiego Nikolicia, to założenie już od początku było złe. A przy złym założeniu nie trudno o rozczarowanie. Kolejna kwestia to średnia wieku piłkarzy Górnika, która w niektórych meczach dla zawodników wybiegających na murawę wynosiła ponad 30 lat, a potrafiło dojść nawet do sytuacji, gdzie najmłodszym Górnikiem na boisku był wspomniany 27-letni Korzym. Tu rzeczywiście powiedzieć należy, że Ojrzyński transferami, do których się przyczynił, raczej tej średniej jakoś specjalnie nie obniżył, ale przecież trenerem Górnika został w połowie sierpnia, więc nie tak łatwo było znaleźć przyzwoitych zawodników bez pracy. A że Górnik potrzebował nowych twarzy, w to chyba nie wątpił nikt. Trzeba poczekać na kolejne okno transferowe. W Górniku jest kilku naprawdę wartościowych zawodników z Radosławem Sobolewskim na czele. Ale nawet "Sobol", który przyzwyczaił nas do tego, że gryzie trawę do ostatniego gwizdka, nie ma już sił na 90 minut. Sam Łukasz Madej, też już nie najmłodszy, całej drużyny nie uciągnie. Czasu nie oszukasz i trudno mieć o to do kogoś pretensje.Kibicom nie podoba się także to, że trener Ojrzyński wciąż uparcie stawia na Korzyma w pierwszym składzie. Tu trzeba trenerowi zaufać. To właśnie on obserwuje dyspozycję zawodników na treningach i jeśli uznaje, że Maciej Korzym mimo nie najlepszej formy trafia do wyjściowej jedenastki, to pozostaje to zaakceptować. Zarzuty o to, że faworyzuje piłkarzy, z którymi był w innych klubach, wydają się być bezpodstawne. Przecież Ojrzyński to profesjonalista, a chyba żaden trener poważnie traktujący swój zawód nie stawiałby na szali swojej reputacji i nie narażał na przyklejenie łatki gościa, który gra swoimi "pupilkami". Tak więc jeśli Korzym w każdym meczu wychodzi w pierwszym składzie, to problem nie tkwi w trenerze, który go wystawia, ale w tym, że nie ma on na swojej pozycji konkurencji. I to właśnie tym powinniśmy się martwić. Górnik potrzebuje wzmocnień, bo postulowana przez niektórych zmiana trenera na nic się zda, jeśli nowe, młodsze twarze nie znajdą się na murawie. Osobiście wierzę w to, że Górnik przebudzi się na wiosnę, że przyjdą zawodnicy, którzy odmłodzą ten zespół i stanie się on tak zwaną rewelacją rundy. Górnikom życzę, by stało się to pod wodzą Leszka Ojrzyńskiego, bo ufam, że Ojrzyński i Sobolewski, dwóch gości z charyzmą i nieprzeciętnym charakterem, są w stanie dźwignąć tę drużynę mentalnie na nogi. Bo tu niepotrzebna jest nowa wizja trenerska, tu potrzebny jest powiew młodości.