El. MŚ: wyniki, terminarz, strzelcy, goleRobert Lewandowski w Legii usłyszał, żeby z wielką piłką lepiej dał sobie spokój. Lepszym futbolowym ekspertem okazała się jego... mama, która przekonała syna, by zrobił krok w tył i spróbował jeszcze raz. Gdyby nie pani Lewandowska, Polska straciłaby talent, który rodzi się raz na 30, a może więcej lat. Wujek ze srebrnym medalem Jakub Błaszczykowski być może dziś nie miałby z piłką nic wspólnego, gdyby nie jego wujek - Jerzy Brzęczek. Na Zachodzie nastolatkowie odgrywają w klubach ważne role, podczas gdy w tym wieku Błaszczykowski był kopany po nogach w czwartoligowym KS Częstochowa. Dopiero znajomości Brzęczka sprawiły, że przetestowała go Wisła Kraków. Szkopuł w tym, że niewielu kandydatów na piłkarzy ma w rodzinie srebrnego medalistę olimpijskiego. Krzysztofa Mączyńskiego Wisła Kraków nie chciała, choć jego rozwój obserwowała latami. By wyskoczyć na poziom reprezentacyjny, musiał odejść z macierzystego klubu, porozbijać się po słabszych drużynach, a nawet zahaczyć o Chiny. I w tym wszystkim miał o tyle szczęścia, że trafił na Adama Nawałkę. Sebastian Mila kilka dni temu opowiadał mi (wywiad wkrótce w Interii), że w kolejnych szkółkach piłkarskich pokazywali mu drzwi. Mówili, że jest za słaby, że sobie nie poradzi, żeby pomyślał o innym zajęciu. Wówczas o Ekstraklasie nawet nie myślał, o strzelaniu gola Niemcom nie wspominając. Bo skoro był słabszy od 20-30 chłopaków w regionie i słyszał to od cenionych trenerów, to jak mógłby się kiedyś załapać się do "18" najlepszych w kraju? To nie Paweł Sibik Teraz przyszedł czas na Kądziora. Jeszcze parę miesięcy grał na I-ligowych boiskach w Bytowie i Puławach, a dziś trenuje z najlepszymi polskimi piłkarzami przed arcyważnymi spotkaniami, które zdecydują o awansie na mistrzostwa świata. I nie otrzymał powołania jak Paweł Sibik od Jerzego Engela, ale na zgrupowanie wezwał go Nawałka, który nie raz udowodnił, że widzi więcej niż inni piłkarscy fachowcy. Czy to oznacza, że Kądzior w trzy miesiące zaliczył wielki skok formy? Że w tym czasie sprintem przebył drogę na poziom międzynarodowy? Nie, to oznacza, że przez lata nikt się na nim nie poznał. Że dyrektorzy sportowi i skauci zarzucili takie sieci na piłkarskie talenty, że wysmyknąłby się z nich nawet wieloryb. Przykład? Przed sezonem Kądzior miał trafić do Cracovii. Temat upadł, bo do trenera Michała Probierza zadzwonił ojciec zawodnika (swoją drogą, to trochę dziwne, w końcu Kądzior ma 25 lat...), by dowiedzieć się, na jaką pozycję w zespole syn może liczyć. Probierz uznał to za słabość Kądziora i stwierdził, że takiego piłkarza nie potrzebuje. Ten sam Probierz, który dziś prowadzi najsłabszą drużynę w lidze... Nałogi wpisane w DNA Nie twierdzę, że nad Kądziorem należy piać z zachwytu, bo na razie to bardziej kandydat na reprezentanta niż reprezentant Polski. Pomyślcie jednak ilu obcokrajowców z nałogami/nadwagą /lenistwem wpisanym w DNA przewinęło się przez Ekstraklasę, podczas gdy w tym czasie Kądzior czekał aż jakiś łowca talentów spojrzy na niego łaskawym okiem? Gdyby on jeszcze grał w zapomnianej drużynie na końcu futbolowego świata... Ale nie, Kądzior reprezentował takie kluby jak Jagiellonia Białystok, Motor Lublin, Dolcan Ząbki czy Wigry Suwałki. I jeśli dziś reprezentacji nie zawojuje, to może się to stać z powodu braku umiejętności, ale może też dlatego, że zmarnował jakieś siedem lat, które mógł (powinien?) spędzić w Ekstraklasie. Dlatego, jeśli kiedyś usłyszycie narzekanie, że w Polsce brakuje zdolnych piłkarzy, to zastanówcie się, czy problemem nie są jednak ślepi łowcy talentów. Piotr Jawor