W ostatnich dniach w Zabrzu doszło do dużych zmian. Ze stanowiskami pożegnali się dyrektor sportowy Łukasz Milik i prezes Adam Matysek, którzy zrezygnowali z dalszej pracy. Nieoficjalnie już od dawna mówi się, że w praktyce decyzje dotyczące Górnika podejmuje w pierwszej kolejności Małgorzata Mańka-Szulik, prezydent Zabrza. Zamieszanie w klubie i kolejny zmiany w zarządzie irytują Lukasa Podolskiego. Gwiazdor klubu i najgłośniejsze nazwisko całej PKO Ekstraklasy ma świadomość tego, że często także on bywa wskazywany jako osoba, która zakulisowo dyryguje Górnikiem. Jako gość "Misji Futbol" Przeglądu Sportowego Podolski zaprzeczył jednak takiej opinii, za to stwierdził, że w Zabrzu nie ma żadnego długofalowego planu dotyczącego przyszłości klubu. Podolski przyznał również, że decydujący głos w sprawach klubu mają nie władze Górnika, a władze Zabrza. - Nie da się tak pracować, kiedy w klubie nie ma prezesa ani dyrektora sportowego. Nie można porządnie porozmawiać. Taki klub jak Górnik nie powinien tak wyglądać. Klubem rządzi miasto, a prezes chyba nie ma wiele do gadania. Lech znów pobity. Czarne chmury nad trenerem Zaległe pensje w Górniku Zabrze W Zabrzu rozmaitych problemów jest ostatnio więcej. Goszcząc w "Misji Futbol" Lukas Podolski przyznał również, że w klubie są zaległości finansowe - wprawdzie nie ogromne, ale jednak sięgające już dwóch pensji. Zdaniem byłego mistrza świata jest to problem szczególnie dla młodych zawodników, którzy nie zdążyli jeszcze uzbierać odpowiedniej poduszki finansowej w swoich seniorskich karierach. Piłkarze rozmawiają o tym w szatni. - Pierwszym tematem jest brak wypłat, bo nie ukrywajmy, są u nas zawodnicy, którzy są na początku swojej kariery i potrzebują pieniędzy. Drugą sprawą, o której się mówi, jest właśnie odejście dyrektora i prezesa. Żartujemy lekko z tego. Klub z taką historią jak Górnik nie powinien tak wyglądać - powiedział Lukas Podolski. Ostra reakcja trenera Legii. "To jest nieakceptowalne"