"Pierwsza połowa należała do nas, jeżeli chodzi o posiadanie piłki. Obiektywnie sytuacji z obu stron było po równo, natomiast to co było najbardziej wyraziste, to kuriozalna bramka. Nie będę komentował pracy sędziego, bo darzę arbitrów dużym zaufaniem. Myślę jednak, że trzeba się zastanowić nad celowością pracy sędziów liniowych i dodatkowych za bramkami. Są po to, by w sytuacjach kontrowersyjnych z nich korzystać. Powtórki pokazują, że piłka odbiła się od pleców Seweryna Gancarczyka. Ci dodatkowi sędziowie są po to, żeby pomagać i stąd apel, aby umieć z tego wynalazku korzysta" - podkreślił szkoleniowiec Górnika. Zabrzanie mogli doprowadzić do remisu w końcówce spotkania, ale Prejuce Nakoulma jednak fatalnie spudłował z rzutu karnego. "Oczywiście nie winię sędziego za porażkę. Przede wszystkim patrzymy na własne błędy, brakowało nam jakości w rozegraniu piłki. Nie pozwolę, by zawodnicy zbyt długo rozpamiętywali tę porażkę. W poniedziałek rozpoczniemy przygotowania do meczu z Legią. Kwestia ustalenia, kto wykonuje rzut karny, pozostanie naszą wewnętrzną sprawą w szatni" - podsumował Nawałka. "Moim zdaniem spotkały się dwie równorzędne drużyny i remis byłby sprawiedliwy. Zaczęliśmy to spotkanie nie tak, jak chciałem. W pierwszej połowie Górnik nas zdominował. Lepiej było po przerwie, kiedy stworzyliśmy kilka sytuacji, ale ich nie wykorzystaliśmy. Były dwa rzuty karne i wygraliśmy mecz. Moim zdaniem bardzo ważne było wybronienie się przy stałych fragmentach gry, które w wykonaniu Górnika są bardzo groźne. Niezwykłe nie jest to, że wygrywamy na wyjazdach, tylko to, że nie potrafimy wygrywać u siebie. Tak naprawdę, mieliśmy sporo szczęścia, bo gdyby Górnik wykorzystał rzut karny, skończyłoby się remisem" - stwierdził trener Lecha Mariusz Rumak. Wyniki, terminarz i tabela T-Mobile Ekstraklasy