Mecz odbywał się w trudnych warunkach. Cały czas padał śnieg, a murawa zamiast zielona, była biała, co nie ułatwiało gry. Dlatego też sytuacji było mało, co nie znaczy, że nic się nie działo. Początek należał do Śląska. Goście naciskali, ale brakowało im konkretów. Po 20 minutach gry do ataku przeszli gospodarze. Dwie dobre sytuacje miał Przemysław Banaszak, który zastępował Bartosza Śpiączkę. Podstawowy napastnik Górnika i zdobywca 10 goli w tym sezonie PKO Ekstraklasy pauzował w tym meczu za żółte kartki i tylko z trybun wspierał kolegów. w 23. minucie Banaszak groźnie uderzał głową. Szromnik jednak świetnie się spisał. Odbił piłkę i zdążył jeszcze odbić piłkę po dobitce napastnika Górnika.Kilka minut później znowu Banaszak stanął przed szansą. W polu karnym dobrze zastawiał się Janusz Gol. Oddał piłkę koledze, a ten uderzył po ziemi. Piłka jednak wolno leciała po śniegu i znowu Szromnik zdążył z interwencją.Tuż przed przerwą bramkarz Śląska był bez szans. Po wrzutce z lewej strony Jasona Lokilo, Victora Garcię naciskał Serhij Krykun. Obrońca Śląska próbował wybić piłkę głową, ale zrobił to tak niefortunnie, że trafił do własnej bramki. Niezawodny rezerwowy Adrian Łyszczarz zapewnił punkt Śląskowi W drugiej połowie nadal przeważali gospodarze, ale to goście przeprowadzili akcję, która zapewniła im remis. Autorem trafienia, które dało punkt Śląskowi, był joker w talii Jacka Magiery, Adrian Łyszczarz. Jesienią strzelił cztery gole, wchodząc z ławki. Teraz scenariusz był podobny.Łyszczarz pojawił się na murawie w 65. minucie. W 78., po podaniu od Roberta Picha i wejściu w pole karne pokonał Adriana Kostrzewskiego, który w tym meczu zastępował przeziębionego Macieja Gostomskiego.Do końca wynik się już nie zmienił, choć Śląsk miał dwie dobre szanse w ostatniej minucie doliczonego czasu. Najpierw strzelał Cayetano Quintana, a później Robert Pich. W obu tych sytuacjach swój zespół ratował Kostrzewski. Wygrać się nie udało, ale Śląsk i tak ma powody do zadowolenia, bo przerwał serię czterech porażek. Z kolei Kamil Kiereś miał niedosyt, bo był to jego 100. mecz w roli trenera Górnika Łęczna. Wprowadził ten zespół z 2. ligi do PKO Ekstraklasy. W jubileuszowym meczu nie zdołał jednak wygrać, ale jego podopieczni zdobyli cenny punkt w walce o utrzymanie i nadal znajdują się nad strefą spadkową.